Do zatrzymania mężczyzny doszło w piątek 10 marca. Następnie 75-letni Edward D. został doprowadzony od prokuratury, gdzie był przesłuchiwany w związku z wybuchem gazu na plebanii w Katowicach-Szopienicach.
W wyniku eksplozji zginęła jego żona, Halina (69 l.) i córka Elżbieta (40 l.). Ucierpiały również dwie malutkie córki wikariusza.
- Mężczyźnie przedstawiono zarzut sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia poprzez zgromadzenie gazu ziemnego w budynku przy ul. Bednorza w Katowicach, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, a następnie doprowadzenie do tej eksplozji, w wyniku której doszło do częściowego zawalenia się budynku, na skutek czego dwie osoby straciły życie, a trzy inne doznały obrażeń ciała - przekazał prokurator Aleksander Duda z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Sam podejrzany z poparzeniami trafił do Siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń. Tam został przesłuchany po raz pierwszy. Krótko po tragedii do śledczych dotarł list pożegnalny od rodziny D. Napisano w nim, że wybuch nie był przypadkowy, lecz zaplanowany. Rodzina chciała popełnić rozszerzone samobójstwo.
Edward D. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Prokuratura przekazała, że są one częściowo zbieżne z ustaleniami śledztwa.
Wybuch gazu w kamienicy w Katowicach. Siła eksplozji rozerwała budynek na strzępy
Przypominamy: do wybuchu doszło w piątek 27 stycznia około godz. 8:30 przy ul. Bednorza 20 w Katowicach-Szopienicach. Siła eksplozji była tak duża, że rozerwała budynek na strzępy.
Na miejsce natychmiast wezwano zastępy straży pożarnej, policję i zespoły ratownictwa medycznego. Podczas przeszukiwania gruzów ratownicy natrafili na dwa ciała: matki i córki.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragicznego w skutkach wybuchu. Zabezpieczono m.in. zapisy monitoringu w pobliżu kamienicy, ma również zostać zabezpieczona dokumentacja zniszczonego budynku.