Sytuacja po wschodniej stronie naszego kraju cały czas jest napięta. O swoich bliskich martwią się obywatele Ukrainy, którzy mieszkają w Polsce. Najbardziej niepokoją się Ci, których bliscy zamieszkują tereny w okolicach Charkowa i granicy z Rosją. Mówi Anastasia Alfiorowa, autorka projektów Grafiki Śląsk: Moi dziadkowie mieszkają w małej wsi przy granicy z Rosją. Przez ich wieś przejechało mnóstwo rosyjskich czołgów, powsadzali wszędzie rosyjskie flagi - do sklepów, do szkół, dość długo strzelali. Było słychać, że coś się dzieje, że ta akcja jest blisko, dlatego wszyscy się schowali do piwnicy i siedzieli tam cały dzień.
Obywatele Ukrainy obawiają się, że niedługo nastąpią problemy z kontaktem telefonicznym czy internetowym. W Charkowie większość dróg jest nieprzejezdna, zbombardowano mosty, nie kursują autobusy i pociągi, brakuje paliwa na stacjach benzynowych, ludzie czują się jak zamknięci w pułapce.
Wielu Rosjan nie zgadza się z decyzjami Putina i apeluje o zaprzestanie szerzenia nienawiści - mówi Anastasia Alfiorowa, autorka projektów Grafiki Śląsk. Moi przyjaciele - Rosjanie, wielu z nich napisało do mnie, że jest im wstyd za to, że są Rosjanami. Natomiast ja zawsze odpowiadam im, że oni tego nie wybrali. Nikt z nich nie popiera działań Putina, żadna osoba. To jest dla nich ogromny ból tak samo jak i dla nas - dodaje.
Obywatele Ukrainy przygotowują się do ucieczki do schronów na wypadek ataków bombowych.