Niesamowite zdjęcia strażaków z pożaru chemikaliów w Siemianowicach Śląskich. Obraz jak z apokalipsy

i

Autor: Państwowa Straż Pożarna/mł. bryg. Tomasz Fijołek Niesamowite zdjęcia strażaków z pożaru chemikaliów w Siemianowicach Śląskich. Obraz jak z apokalipsy

Siemianowice Śląskie

Trwa dogaszanie pożaru składowiska w Siemianowicach Śl. Płonęły tam farby i rozpuszczalniki

Pożar na składowisku odpadów w Siemianowicach Śląskich wybuchł w piątek 10 maja rano. Strażacy walczą ze skutkami zdarzenia już od 48 godzin. Aktualnie trwa dogaszanie pogorzeliska.

Drugą dobę trwają działania strażaków w Siemianowicach Śl.

Jak poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, w niedzielę 12 maja rano na miejscu pracowały 24 zastępy, czyli 73 strażaków. Cały czas trwa dogaszanie pogorzeliska.

Przy użyciu ciężkiego sprzętu pozostałości składowiska są przekopywane, przegrzebywane i przelewane wodą. Musimy dość do samego podłoża - powiedział PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński.

Pożar składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich

Pożar wybuchł w piątek 10 maja rano przy ul. Wyzwolenia w Siemianowicach Śląskich. Ogień zajął całą powierzchnię składowiska, czyli ponad 5,5 tys. metrów kwadratowych. Paliły się chemikalia m.in. substancje ropopochodne, rozpuszczalniki czy farby. Niektóre beczki eksplodowały, inne wylatywały w powietrze. Kłęby czarnego, gęstego dymu były widoczne z odległości wielu kilometrów.

W akcji ratunkowej uczestniczyło nawet 240 strażaków naraz. Po kilku godzinach walki z żywiołem udało im się opanować sytuację i ogień przestał się rozprzestrzeniać. W kolejnych godzinach sukcesywnie ograniczano jego powierzchnię, a obecnie cały czas trwa dogaszanie pogorzeliska.

W sobotę rano wojewoda śląski Marek Wójcik przekazał, że jakość powietrza nie budzi żadnych zastrzeżeń. Niestety zanieczyszczenie dostało się do wody. Część chemikaliów spłynęła z wodą do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, który wpada do Brynicy i dalej do Przemszy oraz Wisły.

Mieszkańcy Czeladzi już w piątek alarmowali, że woda w Brynicy przybrała nienaturalny kolor i strasznie śmierdzi. Strażacy ustawili rękawy sorpcyjne i słomiane tamy do filtrowania, próbując ograniczyć przepływ zanieczyszczeń. Równocześnie o potencjalnym zagrożeniu zostały poinformowane władze samorządowe, w tym z woj. małopolskiego. Nad rzekami prowadzony jest monitoring, systematycznie pobierane są próbki do badań.

Podczas konferencji prasowej w sobotę 11 maja Agata Bucko-Serafin, wojewódzka inspektor ochrony środowiska poinformowała, że zamknięty został dopływ zanieczyszczeń do Brynicy. Dodała też, że woda pitna jest bezpieczna, bo zanieczyszczenie nie przedostało się do jej ujęć. Ostrzegła przy tym mieszkańców regionu, by nie wchodzili do zanieczyszczonej wody i nie pozwalali jej pić zwierzętom.

Wojewoda Śląski nadzoruje sytuację na rzekach Przemszy, Brynicy i w Kanale Michałkowickim. Od rana zbiera meldunki od służb, które pracują na miejscu. Straż pożarna monitoruje pogorzelisko i przelewa je wodą aby nie dopuścić do samozapłonu. Ustawione zostały zapory sorbcyjne na rzekach. Od rana trwa oczyszczanie cieków wodnych, straż pożarna oczyszcza rzekę z nieczystości. Straż rybacka monitoruje stan rzeki, dwa patrole monitorują cieki wodne do granicy z województwem małopolskim. Nie ma zgłoszeń o śniętych rybach i innych martwych zwierzętach - informuje Alicja Waliszewska, rzeczniczka prasowa wojewody śląskiego.

W sobotnim posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego uczestniczyła również wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska. Zapowiedziała ona zmiany w prawie, które ułatwią ściganie przestępców i zapobieganie powstawaniu nowych nielegalnych składowisk. Jak wynika z oficjalnych danych, w całej Polsce działa ponad 300 takich miejsc. (PAP)

Listen on Spreaker.