AKTUALIZACJA godz. 16:30. Prokuratura od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie składowiska
O prokuratorskim śledztwie w sprawie firmy składującej odpady, które obecnie płoną w Siemianowicach Śląskim, poinformował TVN 24. Z informacji, do jakich dotarli dziennikarze stacji wynika, że firma była doskonale znana lokalnym władzom.
Pojawiła się w Siemianowicach Śląskich w 2017 roku, a dwa lata później miejscy urzędnicy przeprowadzili tam kontrolę. O nieprawidłowościach, które stwierdzono, zostały poinformowane odpowiednie organy - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, marszałek województwa śląskiego oraz siemianowicka prokuratura rejonowa.
"Aktualnie obszerne śledztwo jest prowadzone w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach" - mówił podczas konferencji prasowej Paweł Zawidlak, naczelnik wydziału gospodarki odpadami UM w Siemianowicach Śląskich, cytowany przez TVN 24.
Właściciel terenu miał dostawać pisma od straży pożarnej, która informowała go, jak odpowiednio zabezpieczyć teren. Z informacji, którymi dysponuje urząd miasta wynika, że od 2019 roku - kiedy WIOŚ wstrzymał działalność firmy - na jej teren nie wjeżdżały nowe transporty z odpadami.
Gdy tylko zakończy się akcja gaśnicza, czynności na miejscu pożaru rozpocznie prokuratura.
AKTUALIZACJA godz. 16:11. Brynicą spływa zanieczyszczona chemikaliami woda
Burmistrz pobliskiej Czeladzi Zbigniew Szaleniec opublikował komunikat, w którym zapewnił mieszkańców, że miasto jest w stałym kontakcie z wojewódzkim sztabem kryzysowym i na bieżąco reaguje na zagrożenia zgodnie z odgórnymi zaleceniami.
Jednym z takich aktualnych zagrożeń jest spływająca Brynicą, zanieczyszczona chemikaliami woda z gaszonego pożaru. Uspokajam - jednak nie stwarza to zagrożenia dla znajdujących się 70 m pod ziemią naszych źródeł wody pitnej. Mimo wszystko, będziemy stale monitorować jej jakość pod kontem ewentualnych zanieczyszczeń. Dodam też, że zasuwy wodne zablokowały dopływ wody z Brynicy do naszego zbiornika na Grabku, więc nie grozi nam skażenie tego stawu. O ewentualnych nowych zagrożeniach będziemy informować na stronie miasta - napisał Zbigniew Szaleniec.
Aktualizacja: godz. 12:24. Pożar w Siemianowicach objął całe składowisko
Do 5 tys. mkw wzrosła powierzchnia pożaru składowiska w Siemianowicach Śląskich, jest nim objęte już całe składowisko – przekazała straż pożarna. Strażacy i lokalne władze apelują do okolicznych mieszkańców, by bez potrzeby nie wychodzili z domów i zamknęli okna.
- Na chwilę obecną pożarem objęta jest cała powierzchnia składowiska – to jest ok. 5 tys. metrów kwadratowych. Działania prowadzą 33 zastępy PSP, sytuacja jest dynamiczna. Na miejscu mamy pluton chemiczny, kolejny jest w drodze" - powiedział PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało natomiast SMSy do osób przebywających w regionie: "Uwaga! Pożar substancji chemicznych w Siemianowicach Śląskich. Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna".
Nie wiadomo, jak długo potrwa gaszenie pożaru.
Dym pożaru w Siemianowicach Śląskich przykrył niebo w wielu miastach ZDJĘCIA
Pożar w Siemianowicach Śląskich. Kłęby dymu widać z kilku miast
Płonie składowisko odpadów przy ul. Wyzwolenia w Siemianowicach Śląskich, na terenie po byłym Fabudzie. Zgłoszenie o pożarze wpłynęło o godz. 9.07.
- Pożar objął około 400 m kwadratowych. Na miejscu pracuje około 20 zastępów straży pożarnej. Sytuacja jest nieopanowana - relacjonuje bryg. Aneta Gołębiowska, rzecznik prasowy Śląskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Potężny dym widoczny jest z kilku miast, m.in. z Katowic, Mysłowic i Rudy Śląskiej. Zobaczcie ZDJĘCIA!
- To prawdopodobnie chemikalia składowane w beczkach - informuje straż pożarna
Jak podaje wstępnie rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński, „jest to składowisko odpadów niebezpiecznych, w tym prawdopodobnie chemikaliów składowanych w beczkach".
Prezydent Siemianowic Śląskich Rafał Piech apeluje do mieszkańców o zamknięcie okien. „Palą się odpady stałe i płynne. Proszę o zamknięcie okien i nieprzebywanie w miejscu zadymienia".
Na miejscu co jakiś czas słychać nawet niewielkie wybuchy wyrzucające kule ognia w powietrze, co zarejestrował na filmie Marek Omelan, siemianowicki radny.