Zwłoki małżeństwa z Piekar Śląskich

i

Autor: Przemysław Gluma/Super Express

Wiadomości

Tragedia w Piekarach Śląskich. Sąsiedzi zabrali głos w sprawie zmarłego małżeństwa

Kilka dni temu w Piekarach Śląskich doszło do tragicznego zdarzenia. W jednym z mieszkań na osiedlu Wieczorka znaleziono zwłoki kobiety i mężczyzny. Według nieoficjalnych informacji małżeństwo nie było ze sobą szczęśliwe. Często za zamkniętymi drzwiami miało dochodzić do awantur. W sprawie wypowiedzieli się sąsiedzi pary.

Tragedia w Piekarach Śląskich. Nie żyje małżeństwo

We wtorek, 5 września na piekarską komendę policji wpłynęło zgłoszenie od starszej kobiety, która poinformowała, że nie może skontaktować się ze swoją córką. Kobieta otrzymała telefon od pracowników jednego ze żłobków, którzy przekazali, że nie odebrano 16-miesięcznej dziewczynki z placówki.

Funkcjonariusze udali się we wskazany adres przy ul. Szeptyckiego w Piekarach Śląskich. Na miejscu nikt nie otworzył im drzwi. W końcu funkcjonariusze zdecydowali się wejść do mieszkania otwartym oknem. Na miejscu znaleźli zwłoki 31-letniej kobiety i 41-letniego mężczyzny.

Na miejsce natychmiast wezwano grupę dochodzeniowo-śledczą wraz z technikiem kryminalistyki i o wszystkim powiadomiono prokurator, która również przyjechała na miejsce i kierowała czynnościami śledczymi, to ona zdecydowała o sekcji zwłok znalezionych ciał.

Najbardziej prawdopodobną wersją zdarzeń jest tzw. rozszerzone samobójstwo. Mężczyzna pozbawił życia swą żonę, a potem odebrał życie również sobie – informuje "Super Express" Beata Huras, zastępca prokuratora rejonowego w Piekarach Śląskich.

Prokurator dodaje, że póki co nic nie wskazuje na to, by w zdarzeniu uczestniczył ktokolwiek inny.

Monika i Tomasz B. z Piekar Śląskich byli idealną parą na zdjęciach

"Super Expressowi" udało się porozmawiać z sąsiadami tragicznie zmarłego małżeństwa. Mieszkańcy bloku na ulicy Szeptyckiego wspominają, że para wprowadziła się do mieszkania w bloku w 2022 roku. Nowy lokal został przez nich wyremontowany. Jednak ich wspólne życie nie było kolorowe, tak jak przedstawiali to na zdjęciach w mediach społecznościowych. Ponadto dwójka dzieci (16-miesięczna dziewczynka 11-letni chłopiec), które wychowywali, nie przyczyniła się do scementowania związku.

Sąsiedzi wspominają, że z mieszkania na pierwszym piętrze często dochodziły odgłosy kłótni.

Awantura goniła awanturę. Wreszcie doszło do tragedii – mówi dla "SE" jedna z sąsiadek małżeństwa.

Mieszkańcy wspominają też o częstej nietrzeźwości mężczyzny, który w stanie upojenia alkoholowego urządzał małżonce awantury. Jak udało się ustalić "Super Expressowi" do tragedii doszło prawdopodobnie dlatego, że kobieta zmęczona zazdrością i zaborczością męża, w końcu zdobyła się na odwagę i powiedziała mu, że odchodzi. Wówczas Tomasz udusił Monikę. Potem sam wymierzył sobie sprawiedliwość.

Listen on Spreaker.