Opuszczony night club. Świątynia rozpusty stała się domem strachów
Gdzieś pomiędzy Kaletami a Koziegłowami, na trasie do Miasteczka Śląskiego, stoi opuszczony budynek, przykuwający uwagę wszystkich, którzy poruszają się Drogą Wojewódzką nr 789. W zasadzie trudni go nie zauważyć. Duży "plejbojowski" króliczek nad wejściem do różowego przybytku od razu sugeruje, jakiego rodzaju interes tutaj funkcjonował.
Ta świątynia rozpusty od lat stoi pusta i niszczeje. Jakiś czas temu budynek dawnego nocnego klubu odwiedzili eksploratorzy z Katowic, którzy obfotografowali każdy zakamarek grzesznego przybytku.
Budynek robi wrażenie już od samego wejścia. Na samym środku klubu widać niewielki podest i rurę, na której gimnastykowały się dziewczyny pracujące w Sistars Clubie. Na ścianach widać jeszcze ślady erotycznych rysunków, a na piętrach znajdują się klimatyczne pokoje, gdzie przyjmowani byli klienci nocnego klubu.