Straż miejska w Katowicach zawiesza protest
Na początku roku strażnicy miejscy z Katowic rozpoczęli strajk włoski. Dalej wykonywali swoje zadania, ale w nieco inny sposób. Zrezygnowali m.in. z wystawiania mandatów. Protestem chcieli zwrócić uwagę na to, że zarabiają zbyt mało. Domagają się podwyżki płac o 1 tys. zł netto oraz zwiększenia zatrudnienia.
Miasto nie przychyliło się do postulatów strażników miejskich. Jednak zdaniem związkowców "jest szansa na podjęcie rozmów". Dlatego strażnicy postanowili swój protest zawiesić i od piątku, 24 stycznia wrócić w pełni do swoich obowiązków.
- Stojąc na stanowisku, że nie chcemy jeszcze bardziej zaogniać sytuacji, chcemy pokazać dobrą wolę i że jesteśmy otwarci na dialog. Zawieszamy tę akcję protestacyjną, siadamy do stołu i będziemy rozmawiać – powiedział w rozmowie z PAP Mariusz Machała, przewodniczący związkowców w Straży Miejskiej. Jak zaznaczył, zawieszenie protestu nie oznacza jego definitywnego zakończenia.
Zdaniem związkowców oraz protestujących, w katowickiej Straży Miejskiej pracuje zbyt mało funkcjonariuszy. Zatrudnionych jest nieco ponad 100 osób. Jak na tak duże miasto to zaledwie garstka - uważają związkowcy. Skarżą się też na bardzo niskie zarobki. Jak informowali, początkujący strażnik zarabia w Katowicach około 2200 zł na rękę, doświadczony zaś niespełna tysiąc złotych więcej. To wszystko sprawia, że pracownicy straży miejskiej odchodzą ze służby i szukają zatrudnienia w policji.
Przedstawiciele Katowic zapowiedzieli, że są gotowi rozmawiać ze strażnikami miejskimi, ale deklaracja co do wzrostu wynagrodzeń w tej formacji nigdy nie padła.