We wtorek służby miejskie w Sosnowcu interweniowały w bardzo nietypowej dla nich sytuacji. Miały bowiem do odłowienia... krokodyle, które ktoś trzymał na basenie prywatnej posesji. - O godzinie 11 otrzymaliśmy prośbę od policji o pomoc w odłowieniu dwóch krokodyli nilowych z basenu na prywatnej posesji w Sosnowcu - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl Łukasz Marchewka z Państwowej Straży Pożarnej w Sosnowcu.
Gad znajdował się w przybudówce do garażu należącego do 54-latka.
Strażacy musieli wypompować wodę z "basenu" na terenie posesji, po czym okazało się, że jeden z krokodyli jest martwy.
Trzymał krokodyle na prywatnej posesji. Jeden nie żyje
Do pomocy w odłowieniu drugiego z krokodyli wezwano pracowników zoo w Poznaniu. Po złapaniu zwierzę trafiło do ogrodu zoologicznego w Wielkopolsce. Jak poinformowało poznańskie zoo, zwierzę przebywało długo w fatalnych warunkach i długo przebywało w wodzie "ze zmacerowanymi zwłokami samicy - towarzyszki".
W związku z tym zdarzeniem prowadzone jest postępowanie dotyczące posiadania i przetrzymywania żywych zwierząt gatunków niebezpiecznych, za co grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat.
- Bardzo obawiamy się efektów zatrucia, które ze względu na specyficzny metabolizm krokodyli mogą ujawnić się z czasem - poinformowało poznańskie zoo.
Jak dodano, po przywiezieniu do poznańskiego zoo, gad... wygrzał się i wszedł do basenu.