Znany ksiądz z Sosnowca umówił się na chemseks, czyli seks pod wpływem narkotyków. Korzystał z aplikacji randkowej i prezentował swoje wdzięki. Nie wiedział, że to prowokacja i wpadł w ręce policji. To już kolejny skandal z jego udziałem.
Sprawa księdza Krystiana K. z Sosnowca wstrząsnęła opinią publiczną, gdy został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci 21-letniego studenta prawa, Adama. Mimo ciążących na nim zarzutów, duchowny zdawał się żyć, jakby nic się nie stało. Renata Kim z "Newsweeka" postanowiła to sprawdzić, przeprowadzając prowokację dziennikarską. Okazało się, że ksiądz nie tylko mieszka na plebanii w Czeladzi, ale również aktywnie poszukuje partnerów seksualnych na popularnej aplikacji randkowej.
Polecany artykuł:
Ksiądz Krystian K. na Grindrze. "Chronił go Bóg"
Dziennikarka, korzystając ze zdjęcia użyczonego przez przyjaciela, założyła profil na aplikacji Grindr. Niedługo później otrzymała wiadomość od anonimowego użytkownika. Mężczyzna szybko przeszedł do rzeczy, pytając o wygląd i proponując spotkanie. Wkrótce wysłał swoje zdjęcia – na jednym z nich widać było umięśnioną sylwetkę, a na szyi gruby łańcuszek z krzyżem. To był ksiądz Krystian K.
Jego wiadomości były szokujące. Duchowny wprost pisał o swoich wulgarnych fantazjach, a w jednej z rozmów zapewniał, że nie musi używać zabezpieczeń. Jak twierdził, "chroni go Bóg". To wszystko działo się, gdy w tle wciąż toczy się sprawa tragicznej śmierci młodego Adama.
Tragedia w Sosnowcu i pigułka gwałtu
Przypomnijmy, że tragedia rozegrała się w marcu 2024 roku w mieszkaniu księdza w Sosnowcu. Adam, który spotkał się z duchownym na seks, zmarł. Pogotowie zostało wezwane dopiero następnego dnia rano. Według ustaleń prokuratury, Krystian K. podał 21-latkowi substancje psychoaktywne, w tym 3-chlorometkatynon (3-CMC), czyli syntetyczny narkotyk. Co więcej, monitoring zarejestrował, jak ksiądz, wychodząc naprzeciw ratownikom, wyrzucił za płot butelkę. Policyjne psy znalazły w niej 1,4-Butanodiol, substancję działającą podobnie do pigułki gwałtu. Ojciec zmarłego Adama do dziś nie może się pogodzić z tragedią.
"Adam by chciał, żeby prawda wyszła na jaw" – mówi w rozmowie z "Newsweekiem".
Polecany artykuł:
Tajemnicza śmierć na plebanii u księdza Krystiana
Finał prowokacji w hotelu. "Tak, mam"
Podczas prowokacji dziennikarskiej ksiądz Krystian K. bez wahania zgodził się na chemseks. Zapytany wprost, czy "ogarnie ch?", odpisał krótko: "Tak, mam". Poinformował nawet, że za gram zapłacił 100 zł i podzielą się kosztami. Spotkanie zostało umówione w hotelu w centrum Katowic.
Informator dziennikarki powiadomił policję o planowanym spotkaniu. Gdy Krystian K. pojawił się przed hotelem, podeszło do niego dwóch funkcjonariuszy po cywilnemu. Ksiądz został po raz kolejny zatrzymany z narkotykami.
Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ potwierdziła wszczęcie dochodzenia.
Jak informuje zastępca prokuratora rejonowego Jakub Jagoda, chodzi o posiadanie "substancji odurzającej w nieustalonej dotąd postaci w ilości 4,86 grama brutto".
Diecezja sosnowiecka, która dowiedziała się o sprawie z mediów, zapowiedziała podjęcie kolejnych kroków dyscyplinarnych i zobligowanie księdza do podjęcia terapii.
