Mydła ze Śląska "wychodzą" spod rąk górnika i jego żony
Nietypowe, o różnych kolorach, kształtach, a co najważniejsze - naturalne. Adam Mrozek na co dzień pracujący dla Polskiej Grupy Górniczej w kopalni Wujek-Staszi wspiera swoją żonę Monikę w firmie o jakże cudownej, śląskiej nazwie „Przaja Ci", gdzie produkowane i sprzedawane są wyjątkowe mydła. Ich nazwy też zresztą są wyjątkowe, bo znajdziemy tam m.in.: „Hajera przodowego”, „Gryfne lica”, „Markewki z byfyja”, „Wypucowanego pijoka”, „Piykne kwiotki”, „Karlusa z hołdy”, „Hercklekoty” czy „Grubiorza”.
Firma „Przaja Ci" ma już siedem lat
Na pomysł prowadzenia biznesu wpadła siedem lat temu żona pana Adama. - Zachwyciłam się solami do kąpieli. To była ukraińska firma, a te sole pachniały tak pięknie… Zaczęłam się interesować, jak one powstają i... przepadłam. I choć jestem córką chemika, to uważam, że produkcja takich kosmetyków nie jest trudna. To trochę jak gotowanie czy pieczenie ciasta. Trzeba mieć dobry przepis i trzymać się składników – twierdzi pani Monika.
Oprócz pracy w kopalni, mam swoje hobby, jestem didżejem. Dlatego chciałem, aby i żona miała coś swojego, realizowała swoje pasje. A że ona żadnej pracy się nie boi, czułem, że nie wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle – żartuje pan Adam.
Z powstaniem nazwy sklepu wiąże się zabawna anegdotka. Żona pana Adama nie jest ze Śląska więc, co zrozumiałe, nie godo po naszymu i nie zawsze rozumie zwroty w języku śląskim. - Nie bardzo wiedziała co to znaczy „Przaja Ci”. Musiałem jej wytłumaczyć - opowiada pan Adam dodając, jak powstają nazwy poszczególnych mydeł: Wymyślam nazwy, ale żona jeszcze i tak sprawdza w internecie. Robimy tak zwaną burzę mózgów, bo niektóre śląskie określenia, choć nie są obraźliwe, mogą zostać źle odebrane przez osoby nie znające śląskiego.
Firma swoją siedzibę w lokalu przy ul. Lwowskiej w Katowicach-Szopienicach.
Wzięliśmy kredyt i szukaliśmy lokalu na nasze możliwości finansowe. Pierwszą nieruchomość, całkowicie wyremontowaliśmy, niestety miasto miało inne plany co do tamtego miejsca. Na szczęście udało nam się wynająć obecny lokal, w miejscu o którym myśleliśmy od początku, bo mamy tutaj bardzo blisko – wyjaśnia Adam Mrozek.
Każde mydło to osobne dzieło sztuki
Sprzedaż prowadzona jest głównie internetowo. Przed wprowadzeniem do obrotu każdy produkowany przez nich kosmetyk podlega rygorystycznej i skrupulatnej ocenie bezpieczeństwa pod kątem składników oraz stopnia kontaktu tych substancji z ciałem człowieka zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej.
Każde mydełko produkujemy tradycyjną metodą na zimno, tak jak kiedyś robiło się takie typowe szare mydła. Nasze mydła przez cztery tygodnie leżakują, po to by jak najwięcej wody odparowało. To proces zmydlania tłuszczy i w zależności od tego jakich tłuszczów użyjemy, to takie będą właściwości kosmetyku - opowiada pani Monika.
A mydła powstaję różne i na bazie różnych składników. Jest więc mydło, które powstało z lawendy, marchewkowe, "Hertzklekoty" z kawy czy "wypucowany pijok", które powstaje na bezie piwa. - Jedno z najnowszych mydeł robię z mleka migdałowego, które to mleko też sama wytwarzam. Wszystko na bazie naturalnych składników – podkreśla na koniec pani Monika.