W Warszawie w czwartek, 9 stycznia, trwa wielki protest górników i energetyków. Organizatorzy przewidują, że na ulicach pojawi się prawie 10 tys. ludzi. Domagają się wstrzymania procesów likwidacji kopalń na Śląsku oraz przede wszystkim zamykania elektrowni węglowych w Rybniku, Łaziskach i Krajniku.
Utrudnienia na ulicach Warszawy
Protest rozpoczął się w czwartek po godz. 11 przy ul. Mysiej. Związkowcy stawili się na miejscu z flagami Solidarności i banerami, na których napisano m.in. "Dolny Śląsk to Bezpieczeństwo Energetyczne Pomorza i Kraju" oraz "Na kolana przed węglem". Towarzyszy im dźwięk syreny alarmowej, wuwuzeli i bębnów.
Protestujący mają później przejść przed gmach Ministerstwa Aktywów Państwowych przy ul. Kruczej, gdzie ok. godz. 13 odbyć ma się pikieta. Zgodnie z zapowiedziami protest ma trwać do godz. 16.
Polecany artykuł:
W minionym roku straciliśmy ponad 800 miejsc pracy. Jako związkowcy jesteśmy od tego, żeby bronić każdego miejsca pracy - mówi dla ESKA.pl jeden ze związkowców.
Szaleńcy zachłysnęli się Zielonym Ładem, nie licząc się z tym, jak to się skończy. A skończy się wielkim dramatem - mówi reporterce ESKA.pl kolejny ze związkowców.
Protest przeciwko zamykaniu elektrowni
Protestujący mają do przekazania dwie petycje. Adresatem pierwszej petycji przygotowanej przez protestujących jest PGE Polska Grupa Energetyczna. Pismo dotyczy decyzji spółki ws. wygaszenia elektrowni węglowych Rybnik i Dolna Odra. Druga petycja ma zostać złożona w Ministerstwie Aktywów Państwowych, które to sprawuje nadzór nad spółkami energetycznymi. Związkowcy domagają się interwencji resortu. Sprzeciwiają się również polityce klimatycznej Unii Europejskiej.
Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz powiedział, że protest ma zwrócić uwagę rządzących, iż "dalsze brnięcie w źródła odnawialne skończy się katastrofą, bo skończy się nam energia". Dodał, że konieczny jest m.in. rozwój atomu, który - zdaniem związkowca - "wejdzie do sytemu być może" dopiero po 2040 r, a bez niego konieczne będą źródła konwencjonalne takie jak np. węgiel.
Związkowcy sprzeciwiają się również zamknięciu Elektrowni Łaziska, którą zarządza Tauron. "My tak naprawdę jedziemy protestować, a też zarazem walczyć o to, żeby w polskich domach był prąd i był tani prąd" - mówił.
Zobacz zdjęcia
Które elektrownie będą zamykane
Pod koniec września ub. roku spółka PGE GiEK informowała o planach zaprzestania przez Elektrownię Rybnik produkcji energii elektrycznej z końcem 2025 r., a ciepła systemowego do końca sierpnia 2026 r. Jak podała jednak w grudniu ub. roku PGE, wraz z PSE uzgodniono, że dwa bloki rybnickiej elektrowni popracują do połowy 2026 r., a kolejne dwa - do 2027 r.
Zapowiedzi zamknięcia elektrowni w Rybniku i Łaziskach wzbudziły protesty samorządów i związków zawodowych. Protestowali radni Rybnika, a związkowe protesty w tej sprawie odbyły się już w listopadzie i grudniu. Związkowcy powołują się na zapisy w umowie społecznej dotyczącej górnictwa węgla kamiennego z maja 2021 r. Jak przekonują, wynika z niej, że rybnicka elektrownia będzie działała do 2030 r.
W kontekście przyszłości Elektrowni Łaziska podczas grudniowej prezentacji strategii Tauronu prezes koncernu Grzegorz Lot sygnalizował, że wszystkie węglowe aktywa wytwórcze klasy 200MW (jak w Łaziskach) firmy będą zgłaszane do rynku mocy, który zgodnie z dotychczasowymi regulacjami ma funkcjonować do końca 2028 r. Jeśli jednak nie otrzymają wystarczającego wsparcia, będą musiały zostać odstawione.