Ciąg dalszy zamieszania wokół lotniska Muchowiec. Aeroklub wini LPR, a LPR będzie badać zdarzenie

i

Autor: Archiwum Ciąg dalszy zamieszania wokół lotniska Muchowiec. Aeroklub wini LPR, a LPR będzie badać zdarzenie

Wydarzenia

Prezes Aeroklubu Śląskiego: "LPR może latać z każdego miejsca". Rzeczniczka LPR: "No nie za bardzo"

Nie milkną echa afery, jaka w weekend rozpętała się nad lotniskiem Muchowiec, którego zarządca zamknął przestrzeń powietrzną dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Powodem miały być niebezpieczne manewry pilota LPR, które miały narazić na niebezpieczeństwo uczestników imprezy American Cars Mania. LPR powoła w tej sprawie specjalną komisję.

Afera na lotnisku Muchowiec. Aeroklub Śląski: "To wina LPR"

Nie milkną echa afery, do jakiej doszło na lotnisku Muchowiec w ostatni weekend. Kilkanaście godzin unieruchomieni byli ratownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z powodu decyzji zarządcy Lotniska Muchowiec w Katowicach, czyli Aeroklubu Śląskiego. W sobotę 22 czerwca bardzo długo zakazywano załodze LPR lądowania na lotnisku w Muchowcu, gdzie ratownicy mają swoją bazę. 

W niedzielę rano zarządca lotniska wydał decyzję LPR zamykającą przestrzeń nad Muchowcem zmuszając Lotnicze Pogotowie Ratunkowe w Katowicach do zawieszenia swojego niedzielnego dyżuru, co uniemożliwiło im podejmowanie jakichkolwiek interwencji ratujących ludzkie życie.

Na Aeroklub Śląski spadła ogromna fala krytyki. Presja społeczna przyczyniła się do zmiany decyzji i odblokowaniu przestrzeni powietrznej nad lotniskiem dla helikopterów LPR. Niemal od razu po tej decyzji ratownicy od razu ruszyli do wypadku w Siewierzu. Wydano też w niedzielę oświadczenie.

W dniu 22.06 o godzinie 16.30 ze względów bezpieczeństwa konieczne było czasowe całkowite wstrzymanie ruchu lotniczego na Lotnisku Muchowiec w Katowicach. Około godziny 17.45 śmigłowiec LPR wystartował z lotniska. Aby mógł powrócić dostał jednorazową zgodę na powrót do swojej bazy na Muchowcu, co odbyło się w sposób bezpieczny o godzinie 21.26.Dziś (23.06) od rana pracował zespół bezpieczeństwa lotniczego Aeroklubu Śląskiego, który po konsultacji z przedstawicielem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego dopuścił możliwość wykonywania operacji lotniczych śmigłowców LPR w miejscu wyznaczonym do ich startu i lądowania. Operacje śmigłowców LPR zostały przywrócone. Przyczyna, z powodu której został całkowicie wstrzymany ruch lotniczy jest wyjaśniana przez powyższy zespół.

Spór między Aeroklubem Śląskim a LPR się zaognia?

Na tym jednak nie koniec tematu, bowiem trwa teraz ustalanie, kto w zaistniałej sytuacji zawinił. Według świadków oraz Aeroklubu Śląskiego za zaistniałą sytuację konsekwencje powinno ponosić tylko i wyłącznie LPR. Według relacji świadków, pilot śmigłowca LPR miał przy starcie i lądowaniu podlatywać tak blisko stoisk, że przewracał wszystko, co się na nich znajdowało.  Jak też stwierdzono, miał to robić złośliwie. O tym samym w rozmowie w rozmowie z reporterem Eski powiedział prezes Aeroklubu Śląskiego, że to wina Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i pilota śmigłowca.

Manewry śmigłowca LPR

Zobacz zdjęcia

Niestety to LPR jest winien temu, że po prostu wykonywał operację niezgodnie z zasadami i wlatywał nad imprezę masową niszcząc sprzęt i zagrażając bezpieczeństwu ludzi - mówi Michał Tomanek, prezes Aeroklubu Śląskiego. 

Prezes Aeroklubu dodał, że dotychczas żyli z LPR dobrze. Sytuacja z weekendu była pierwszą w historii ich współpracy. Na pytanie dotyczące tego, co gdyby w ciągu tych kilkunastu godzin doszło do jakiegoś zdarzenia, gdzie wymagana byłaby interwencja śmigłowca LPR i byłby to poważny problem, Michał Tomanek powiedział, że... największe zagrożenie było ze strony śmigłowca LPR. 

Nie do końca sytuacja tak wygląda. Okazało się, że największe zagrożenie było ze strony śmigłowca LPR dla ludzi zgromadzonych tutaj na lotnisku. Każdy wie ilu było tutaj gości w czasie imprezy w związku z powyższym no tego typu śmigłowiec bezpośrednio nad ich głowami, który rozwala namioty i sprzęt gastronomiczny, stanowi dość duże zagrożenie. Natomiast w momencie, kiedy ten śmigłowiec przeleci nawet na inne lądowisko, czy nawet dowolne lądowisko w dowolnym szpitalu on stamtąd również może prowadzić operacje lotnicze i akcje ratunkowe, dlatego tego typu stwierdzenie, że wstrzymanie tego typu lotów z lotniska Muchowiec stanowiło zagrożenie jest absolutną nieprawdą. Można to wykonać z dowolnego miejsca, tym bardziej że od razu można wtedy przetransportować pacjenta do dowolnego szpitala w związku z powyższym są to tylko i wyłącznie plotki i niepotrzebne pomówienia, które nie mają żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. 

Rzeczniczka prasowy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego odniosła się do słów prezesa Aeroklubu Śląskiego podkreślając, że sprawa zostanie przez nich przebadana. 

Na pewno nie było żadnego celowego działania mającego na celu zniszczenie imprezy. Natomiast w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym została powołana komisja, która będzie badała to zdarzenie i analizowała start śmigłowca, czy odbył on się zgodnie z procedurami - zapewnia Justyna Sochacka, rzeczniczka LPR. 

Rzeczniczka odniosła się również do słów dotyczących tego, że LPR mógł przez kilkanaście godzin pełnić dyżur ratowniczy np. z terenu szpitala na Śląsku. 

Nie jesteśmy w stanie pełnić dyżuru z lądowiska przyszpitalnego. Gdybyśmy mieli informację o zamknięciu lotniska z odpowiednim wyprzedzeniem, moglibyśmy się do tego przygotować i przebazować na ten czas załogę i śmigłowiec do innej bazy, do Opola czy Krakowa. Natomiast taką wiedzę o zawieszeniu pozyskaliśmy dopiero w sobotę po godz. 17‬. I to już było za późno. Potrzebujemy znacznie więcej czasu do zorganizowana bazy w innej lokalizacji niż macierzysta - podkreśla w rozmowie z dziennikarką Eski Justyna Sochacka.

American Cars Mania w Katowicach

Zobacz zdjęcia z imprezy