Dramatyczne sceny rozegrały się wczesnym rankiem w Czechowicach-Dziedzicach. Pożar na terenie dawnej rafinerii wybuchł około godziny 5:40, a jego skutki były widoczne z dużej odległości. Wysoki słup gęstego, czarnego dymu, unoszący się nad miastem, wzbudził ogromny niepokój wśród mieszkańców, którzy obawiali się najgorszego – pożaru strategicznego kompleksu rafinerii. Na szczęście sytuację udało się bardzo szybko opanować.
Co dokładnie się paliło w Czechowicach-Dziedzicach?
Jak wyjaśniają strażacy, którzy pracowali na miejscu, ogień nie objął samej rafinerii. Zdarzenie miało miejsce na terenie jednej z firm, która prowadzi swoją działalność na obszarze dawnego kompleksu rafineryjnego. Zapaliły się puste, plastikowe zbiorniki, które były przygotowywane do czyszczenia, tzw. mausery.
W ich wnętrzu znajdowały się jedynie pozostałości substancji ropopochodnych, co tłumaczy gęsty, ciemny dym. Według wstępnych szacunków ogień objął powierzchnię około 500 metrów kwadratowych. Służby od samego początku uspokajały, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców ani dla głównej infrastruktury zakładu.
Szybka akcja straży pożarnej. Sytuacja jest opanowana
Na miejsce zdarzenia niezwłocznie skierowano osiem zastępów straży pożarnej. Dzięki sprawnej i szybkiej akcji, płomienie udało się ugasić w krótkim czasie, co zapobiegło rozprzestrzenieniu się ognia na większy obszar. Obecnie na miejscu trwa dogaszanie terenu oraz dokładne sprawdzanie pogorzeliska, aby upewnić się, że nie ma już żadnego ukrytego zarzewia ognia. Działania strażaków powoli dobiegają końca.
Służby po raz kolejny podkreślają kluczową informację w tej sprawie. To nie był pożar rafinerii. Sytuacja jest w pełni opanowana, a działania straży pożarnej koncentrują się na zabezpieczeniu terenu. Na ten moment nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Przyczyny wybuchu pożaru będą wyjaśniane w dalszym postępowaniu.
Pożar rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach w czerwcu 1971 roku