Bardzo wysokim mandatem zakończyła się dla młodego kierowcy jazda sportowym fordem fiestą ST. Kierowca samochodu najwyraźniej pomylił ruchliwą drogę z torem wyścigowym i bez problemu wyprzedzał kolejne samochody, czując pod nogą 180 KM. Nie zważał przy tym ani na znaki, ani na warunki jazdy. Swoim zachowaniem mógł sprowadzić realne niebezpieczeństwo dla zdrowia innych uczestników ruchu.
Kierowca łamał liczne przepisy
Kierowca forda fiesty ST jechał ul. Bytomską w Świętochłowicach. Nic sobie nie robił z tego, że jezdnia z torami tramwajowymi wchodzi w łuk i zbliża się do skrzyżowania z ul. Kubiny. Dał gaz do dechy i rozpoczął wyprzedzanie na podwójnej ciągłej linii przed przejściem dla pieszych, na którym powinien zachować szczególną ostrożność.
Jakby tego było mało, po przejechaniu kilkudziesięciu metrów zaczął wyprzedzać kolejny samochód, mimo że zbliżał się do znaku ograniczającego prędkość do 40 km/h i kolejnego przejścia dla pieszych.
Na jego nieszczęście jeden z wyprzedzanych samochodów miał zamontowany wideorejestrator i uwiecznił popisy kierowcy. A następnie przekazał filmik policji.
Zobacz zdjęcia z jazdy kierowcy forda fiesty w Świętochłowicach
Mandat za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych
Po niespełna dwóch miesiącach policji udało się ustalić personalia kierowcy forda fiesty ST. Musiał być bardzo zdziwiony konsekwencjami, bo przecież nie śledził go żaden policyjny radiowóz.
Za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych, na którym ruch nie jest kierowany, lub bezpośrednio przed tym przejściem oraz najechanie na linię podwójną ciągłą w trakcie tego manewru, kierujący został ukarany mandatem w wysokości 1700 zł i 15 punktami karnymi.
Nagranie z kamerki dowodem na łamanie przepisów
Ignorowanie przepisów ruchu drogowego oraz brawura piratów drogowych stanowią niebezpieczeństwo nie tylko dla nich samych, ale przede wszystkim dla innych uczestników ruchu - także dla pieszych. Jednak nieodpowiedzialni kierowcy nie mogą czuć się bezkarni. Coraz więcej nagrań ich drogowych "wyczynów" zostaje zarejestrowanych przez wideorejestratory w samochodach innych kierowców. Nagrania są przesyłane na policyjną skrzynkę Stop Agresji Drogowej. "Bohaterowie" filmów otrzymują punkty karne i wysokie mandaty, a nierzadko odpowiadają za swoje drogowe przewinienia przed sądem.