Sprawę 43-letniego Sławomira Chmielewskiego z Tychów opisała katowicka "Gazeta Wyborcza". Jak opisują dziennikarze gazety, mężczyzna wybrał się tuż przed Bożym Narodzeniem zeszłego roku na zakupy do jednego ze sklepów sieci Kaufland. 43-latek na halę sklepu wszedł w momencie, gdy zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami epidemicznymi obowiązywały tzw. godziny dla seniorów. Pracownik ochrony sklepu poinformował mieszkańca Tychów, że nie może w tych godzinach zrobić zakupów.
43-latek wytłumaczył jednak ochroniarzowi, że musi zrobić teraz zakupy, bo idzie do pracy na drugą zmianę, a w domu zabrakło już jedzenia. Kierownik sklepu nie przyjął do wiadomości tych tłumaczeń i wezwał na miejsce policję.
Policjanci zaproponowali mandat, ostatecznie sprawa trafiła do sądu
Mundurowi, którzy przybyli na miejsce wylegitymowali 43-letniego mężczyznę i chcieli ukarać go mandatem w wysokości 20 złotych za robienie zakupów w godzinach dla seniorów. Mieszkaniec Tychów mandatu jednak nie przyjął.
- Sklep był ogromny, klientów było niewielu, a ja chciałem skorzystać z kas samoobsługowych, do których nie było chętnych, bo seniorów obsługiwały kasjerki. Tu nie chodziło o pieniądze, ale o zasadę - mówi Chmielewski w rozmowie z "Wyborczą".
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Ten początkowo ukarał Chmielewskiego karą grzywny w wysokości 200 złotych. 43-latek jednak od tej decyzji się odwołał, argumentując, że rządowe rozporządzenie o godzinach dla seniorów nie zabrania jednak przebywania w placówkach handlowych i nie mówi nic o karach dla klientów, a jedynie dla właścicieli sklepów.
Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Tychach uwzględnił te argumenty 43-latka i sprawę umorzył.