Incydent, który wpłynął na wakacyjne życie bytomian
Ledwo zaczęły się wakacje, a bytomianie już musieli obejść się "smakiem" jeśli chodzi o basen pod chmurką w Parku Miejskim. Choć bardziej właściwym stwierdzeniem byłoby - uciec przed zapachem. Oto bowiem w czasie trwających w ostatni weekend Dni Bytomia, na tamtejszym basenie doszło do incydentu, który położył kres wakacyjnym uciechom zwłaszcza dzieci. Ktoś podłożył w basenie nie lada bombę i zrobiła się afera na całe miasto. A miasto musiało przeprosić wszystkich gości, wyprosić i na kilka dni zamknąć basen dla niepływających, ponieważ ktoś zostawił tam śmierdzącą niespodziankę. I trzeba przyznać, że dla mieszkańców tego miasta była to przykra sytuacja, bowiem basen w Parku Miejskim cieszy się ogromną popularnością i - co tu dużo mówić - ciężko tam wetknąć szpilkę w sezonie, choć jakimś cudem akurat kupa jakoś się tam prześlizgnęła.
Z powodu incydentu kałowego część kompleksu trzeba było zamknąć, bo smród ciągnął się a tym basenem jeszcze kilka dni.
Sanepid niczym Gandalf Biały pomaga ratować godność basenu
Dalej poszło już wszystko jak po sznurku. Basen zamknięto i od razu przystąpiono do oczyszczania wody. Po oczyszczeniu na miejsce wezwano Gandalfa Białego walczącego na co dzień z hordami basenowych orków - czyli Sanepid, który natychmiast zabrał się za testowanie wody na okoliczność obecności tam bakterii kałowej, która mogłaby zdziesiątkować nawet armię bytomian powodując silne biegunki i wymioty.
W czwartek, 27 czerwca, nad basenem wzeszło słońce a magistrat ogłosił radosną nowinę - basen dla niepływających w końcu jest czynny, a cały kompleks dostępny dla bytomskich hord pragnących schłodzić się w w wodzie. Mogą to czynić od poniedziałku do niedzieli w godz. od 10:00 do 19:00.