Kilka dni temu 37-letni Ukrainiec przyjechał w odwiedziny do swojego znajomego w Gliwicach. Jak to zwykle podczas takich biesiad bywa, został ugoszczony jedzeniem i alkoholem. Gdy wychodził z mieszkania przed północą, był już tak pijany, że urwał mu się film. Mężczyzna szedł przed siebie na autopilocie i nawet nie zdawał sobie sprawy, że w pewnym momencie wszedł na pas awaryjny autostrady A1. Całe szczęście, że zanim doszło do nieszczęścia, dostrzegli go gliwiccy policjanci.
37-latek nie potrafił składnie wyjaśnić, co się stało i nie wiedział nawet, gdzie się znajduje. Dlatego mundurowi zabrali go na izbę wytrzeźwień. Po kilku godzinach, gdy zaczął trzeźwieć, zapytał o swoją torbę. Był pewien, że przywiózł ją do znajomego, ale teraz nigdzie nie było jej widać.
Brak jego własności wprowadził go z równowagi, ponieważ w środku miała znajdować się duża ilość gotówki i mnóstwo cennych przedmiotów - dwa telefony, słuchawki, tablet, paszport, prawo jazdy i karty do bankomatu. Łączną wartość zgubionych rzeczy oszacował na ponad 22 tys. zł.
Sprawą natychmiast zajęli się policjanci z "piątki". Zaczęli przeglądać monitoring z poprzedniej nocy, próbując odtworzyć trasę 37-latka. W końcu trafili na nagranie, na którym było widać, że mężczyzna zgubił swoją własność na ul. Wielickiej. Niedługo później na torbę trafił przypadkowy kierowca. Zatrzymał się, sprawdził zawartość i zabrał ją ze sobą.
Niedługo później policjanci zapukali do drzwi nieuczciwego znalazcy. W mieszkaniu 60-latka znaleźli waluty o wartości prawie 11 tys. zł, portfel, ukraińskie dokumenty i karty płatnicze - czyli część przedmiotów, które znajdowały się w torbie Ukraińca. Mundurowi w dalszym ciągu pracują nad ustaleniem miejsca, gdzie mogła trafić reszta zgubionych rzeczy.
60-latek został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat.