Oddadzą krew za pieniądze? Tego chcieliby krwiodawcy
Krew to w dzisiejszych czasach niezwykle cenny, wręcz życiodajny płyn, który stale jest potrzebny. Mało tego, zapotrzebowanie stale się zwiększa, choć niekoniecznie przybywa dawców krwi. Ci zresztą w ostatnim czasie mocno zaczęli narzekać na... jakość czekolad, które otrzymują w zamian za oddanie krwi. Jak informuje interia.pl, krwiodawcy w ostatnim czasie bardzo mocno narzekają na to, co otrzymują po oddaniu.
- To najgorszy szajs, jaki w życiu jadłem.
- Czemu nie może być mniej tabliczek, ale za to jakiejś lepszej? - Cytuje Interia.pl
Krwiodawcy jednak mówią wprost, że zamiast czekolad woleliby zupełnie coś innego. Najlepiej ekwiwalent pieniężny, który mógłby zostać przeznaczony na kupno obiadu, albo bony żywnościowe. Zresztą ustawa o publicznej służbie krwi mówi wyraźnie, że krwiodawcy przysługuje posiłek regeneracyjny równowarty 4,5 tys. kalorii. Ale posiłku nie ma, bo wybrano najtańsze rozwiązanie, czyli właśnie czekolady, których krwiodawcy mają po prostu dość.
To nie czekolada, a wyrób czekoladopodobny
Opinie na temat czekolady za krew są więc bezlitosne. Krwiodawcy zresztą chcieliby - jeśli nadal mają otrzymywać czekoladę, otrzymywać produkt, który jest wysokokaloryczny i ma w sobie wartości odżywcze. Bo to, co teraz otrzymują, takich cech nie mają.
Za zakup i dostarczanie czekolad odpowiada obecnie Narodowe Centrum Krwi. Wcześniej zajmowały się tym regionalne centra krwiodawstwa. NCK w rozmowie z portalem Interia.pl odpowiedzialność za niską jakość czekolad zrzuca na producentów. Ci się natomiast bronią założeniami przetargów i niskim budżetem. Co ciekawe, NCK przy wyborze czekolad kieruje się radami Instytutu Żywności i Żywienia, które wskazuje, że w czekoladzie nie powinno być oleju palmowego czy syropu glukozowo-fruktozowego. Ważna jest też masa kakaowa, która i m wyższa, tym więcej dostarcza do organizmu żelaza, co jest istotne w regeneracji po oddaniu krwi.
Czekolady dla krwiodawców lepsze? Rozstrzygnie to przetarg
Zapowiada się jednak, że czekolady mogą być wkrótce lepsze. 22 stycznia ogłoszono przetarg na zakup czekolad dla dawców krwi. W przetargu pojawiło się dwóch oferentów. Firma Millano złożyła ofertę na 90,6 mln zł, a Terravita na 88,5 mln. Jak podaje portal krwiodawcy.org, w przetargu zmieniono wymogi i kryteria oceniania produktów. Ma być zwiększona ilość procentowa suchej masy kakaowej, zmieniono też wytyczne dotyczące łącznej liczby gramów cukru.
Koniec z czekoladami deserowymi. Będą mleczne
Na pewno ważną zmianą będzie sam rodzaj czekolad dla krwiodawców. Narodowe Centrum Krwi w przetargu zrezygnowało czekolad deserowych na rzecz mlecznych. Krwiodawcy dotychczas dostawali łącznie 9 czekolad, z czego większość to były właśnie deserowe z dodatkami, a dwie gorzkie o zdecydowanie wyższej zawartości kakao. Dawcy krwi po rozstrzygnięciu przetargu mają otrzymywać 6 czekolad mlecznych, z czego trzy "czyste" a trzy z dodatkami. Zwiększy się też ilość czekolad gorzkich z dotychczasowych 2 do 3.
Omawiana zmiana podyktowana jest umożliwieniem udziału w przetargu szerszemu gronu producentów, którzy w swojej ofercie rzadko mają czekolady deserowe, a co za tym idzie w mniejszym stopniu będzie to wymagało wprowadzenia przez nich dużych zmian technologicznych - wyjaśniło NCK w specjalnym piśmie skierowanym do portalu krwiodawcy.org