Nielegalne odpady w Piekarach Śląskich? Miasto: "Te informacje są nieprawdziwe"
Czy w Piekarach Śląskich zakopano nielegalne odpady? "Dziennik Zachodni" poinformował, że do takiego procederu doszło na pograniczu Piekar i Bytomia, a dokładnie przy wjeździe od strony huty Orzeł Biały. Do tego tematu odniósł się właśnie Krzysztof Turzański, wiceprezydent miasta. Przyznał w długim wpisie, opublikowanym na swoim blogu, że te informacje są nieprawdziwe.
- Pracownicy ręcznie przez kilka dni segregowali odpady podrzucone na wysyp prowadzony przez miejską spółkę. W jaki sposób cwaniaki od nielegalnych odpadów próbują obejść prawo? Odpady ukrywają pod warstwą gruzu, pokazują papiery “na gruz” (tzw. kartę w BDO). Dopiero po wysypaniu odpadów okazuje się, co było na ciężarówce. Jeśli natomiast od razu widać nieprawidłowości samochód jest wycofywany z wysypu i jest spisywany protokół niezgodności - informuje Turzański.
Na stronie Urzędu Miasta w Piekarach Śląskich możemy przeczytać, że wspomniane śmieci znajdowały się pod gruzem i były z nim przemieszane.
- Prawdopodobnie w sprawę zamieszana jest osoba, która została już wyrzucona z działki gminnej za podobne działania - dodaje Wojciech Maćkowski, rzecznik prasowy piekarskiego magistratu.
Tą osobą ma być Jarosław Trzaskowski, który przekazał wspomniane informacje redakcji "Dziennika Zachodniego".
- Inicjatorem publikacji jest osoba, która od dłuższego czasu zajmuje nielegalnie gminną działkę, którą też wyrzucono z miejskich terenów i z którą miasto jest w sporze sądowym. Osoba ta założyła również stronę internetową szkalującą Urząd Miasta oraz władze Piekar Śląskich, wielokrotnie w sposób wulgarny. Posuwa się też do zastraszania ludzi i jednocześnie odgraża się, że doprowadzi do upadku obecne władze miasta - pisze, na stronie internetowej miasta, Maćkowski.
Wiceprezydent Turzański uważa, że "była to zwyczajna prowokacja". - Na wysyp przyjeżdża dziennie około 100 samochodów ciężarowych i większość nie budzi wątpliwości i zastrzeżeń. Wśród nich trafia się jeden transport "z podwójnym dnem", a w tym czasie na terenie ZGK-EKO "przypadkowo" są przedstawiciele jednej z prywatnej spółek, którzy są w konflikcie z ZGK-EKO. Wszelkie wątpliwości niech wyjaśniają uprawnione do tego służby - argumentuje.
Władze miasta przypominają także, że w ubiegłym roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadził kontrole w ZGK-EKO. Nie potwierdziły one, że dochodzi do jakichkolwiek nieprawidłowości.