Niezwykle smutne wieści płyną z sosnowieckiego minizoo. Nie żyje ostatni z kangurów, Kubuś. Miał 14 lat. O jego śmierci poinformował Miejski Zakład Usług Komunalnych, którego pracownicy na co dzień zajmują się zwierzętami w parku im. Kuronia.
Kubuś był pierwszym reprezentantem swojego gatunku, który zamieszkał w minizoo w Kazimierzu Górniczym. Opiekunowie zauważyli, że czuje się samotny, więc w czerwcu zeszłego roku do Sosnowca sprowadzono kolejne dwie kangurzyce. Miały zapewnić Kubusiowi towarzystwo.
Niestety oba zwierzaki zmarły końcem zeszłego roku. Jedna kangurzyca zmarła w październiku, a druga w listopadzie. Z relacji rzecznika sosnowieckiego magistratu Rafała Łysego wynika, że zwierzęta miały wystraszyć się psów i rzucić do ucieczki. W konsekwencji doznały takich urazów, że nawet natychmiastowa pomoc weterynaryjna nie mogła im pomóc.
Kubuś więc znowu został sam. Jak twierdzą jego opiekunowie, od śmierci swoich koleżanek jego stan zdrowia się pogorszył.
- Konieczne było leczenie weterynaryjne, ale gdy zaczął wychodzić „na prostą”, tuż przed jego śmiercią miał miejsce przykry incydent. W nocy, z 5 na 6 stycznia, ktoś w mini zoo strzelał petardami. Od tego momentu, stan zdrowia Kubusia mocno się pogorszył. Przestał jeść i wychodzić na wybieg - informuje MZUK w Sosnowcu.
Opiekunowie piszą, że na śmierć Kubusia złożyło się więcej czynników, w tym choroba nowotworowa. Ale to nie wszystko: duży wpływ na jego stan mieli goście minizoo, którzy nie zawsze przestrzegają zasad.
- Dochodziło już do sytuacji, w których szczuto nasze zwierzątka psami - dla zabawy. Są też odwiedzający, którzy nadal karmią zwierzęta czym popadnie (bo nie zaszkodzi, bo to przecież tylko chlebek). Wiemy, że są to incydentalne zdarzenia i stanowią tak naprawdę promil, ale jednak zostawiają trwały ślad na naszych podopiecznych - pisze MZUK w Sosnowcu.
W świetle ostatnich tragedii opiekunowie zwierząt zapowiadają zmiany, które zostaną wprowadzone na terenie minizoo. Pojawią się tabliczki zakazujące wejścia na teren ze swoimi pupilami, a ich przestrzeganie będzie kategorycznie egzekwowane. Pracownicy chcą też, by minizoo zostało ogrodzone. Przyznają, że to nie jest proste i wymaga dużych nakładów pieniężnych, ale chcą to zrobić z myślą o bezpieczeństwu swoich podopiecznych. Planują też zainstalować monitoring.