Samuelek z Rybnika dzielnie walczył ze śmiertelną chorobą
Na naszych łamach niejednokrotnie pisaliśmy o walce małego Samuelka ze śmiertelną chorobą. Gdy miał 2 lata, lekarze zdiagnozowali u niego złośliwą neuroblastomę o wysokim czynniku ryzyka. Rodzice chłopca postanowili walczyć o jego zdrowie. Nie mając wystarczających środków na leczenie, założyli w sieci zbiórkę, którą wsparły setki ludzi dobrej woli.
Dzięki pomocy darczyńców Samuelek mógł pojechać do na leczenie neuroblastomy w Barcelonie. Informacja ta obiegła media, chłopca odwiedził nawet Marshall, pies do zadań specjalnych z kreskówki "Psi Patrol", a Robert Lewandowski nagrał dla niego film.
W Hiszpanii chłopiec został poddany chemioterapii, radioterapii, a także operacji usunięcia guza, a następnie rozpoczęto u niego eksperymentalne leczenie DFMO. Po powrocie do Polski stan dziecka zaczął się polepszać. Niestety, radość rodziców nie trwała długo.
Rodzice 4-latka poinformowali o jego śmierci
W lutym tego roku okazało się, że nowotwór powrócił i to w zmutowanej formie, pojawiły się też przerzuty. Jedynym szpitalem, który podjął się próby uratowania chłopca, była klinika w Greifswaldzie w Niemczech. Po raz kolejny zorganizowano zbiórkę na jego leczenie, bo koszty leczenia przerosły możliwości finansowe rodziny. Z potrzebnych 787 tys. zł udało się uzbierać połowę.
Niestety, choroba była szybsza. Guz cały czas rósł i w końcu szansa na wyzdrowienie przepadła. W październiku rodzice Samuela przekazali, że dla 4-latka nie ma już rarunku. - Samusiowi już nie można pomóc. Za niedługo odpocznie - napisali we wzruszającym wpisie.
Ostatnie tygodnie chłopiec spędził w katowickim hospicjum w towarzystwie bliskich. Niestety, nadszedł tragiczny koniec.
Nasz Samuelek, Promyczek, Kotek Mi, Chomikrólikotek, Króliczek, powoli przenosi się do świata, gdzie nie ma bólu, strachu i zmartwień. Tam spełnią się wszystkie jego marzenia. Bóg mu z pewnością wszystko wynagrodzi. W naszych sercach tworzą się czarne, głębokie dziury. Nie do wypełnienia. Nie do zagojenia. Całe Twoje życie przelatuje nam przed oczami. Umieramy razem z Tobą... Dziękujemy wszystkim, którzy kiedykolwiek pomogli. Jeśli kiedyś, gdzieś się spotkamy, nie obawiajcie się podejść i powiedzieć, że walczyliście razem z nami. Będzie nam miło, że pamiętacie o Samuelku i że jest okazja, żeby podziękować osobiście. Samuelek nadal walczy i będzie walczył dalej. Jego siły i wrażliwości nie da się zniszczyć. Proszę, weźcie z niego przykład i nigdy się nie poddawajcie w walce o innych potrzebujących. Bóg wysłuchał Waszych modlitw. Niebawem weźmie od niego chorobę i cierpienie i da samo szczęście. Bóg wie lepiej - przekazali rodzice chłopca.