To prawdopodobnie jedna z najbardziej "skandalicznych" sytuacji w Mysłowicach, o której - mamy nadzieję, będzie się jeszcze długo pamiętać i doceniać. A przede wszystkim posłuży jako przykład jak powinno się "zatrudniać" nowych pracowników i o nich dbać. Chodzi tu konkretnie o to, co zrobił ostatnio Zakład Oczyszczania Miasta w Mysłowicach, który bez konkursu i nawet bez rozmowy kwalifikacyjnej zatrudnił nowego pracownika, i to od razu do gabinetu prezesa! Ten pracownik nazywa się Szczęściarz. Chomik Szczęściarz. Skąd się tam w ogóle wziął?
Tajemnicze zatrudnienie Chomika Szczęściarza w Zakładzie Oczyszczania Miasta w Mysłowicach
Jak się dowiedzieliśmy, jeden z pracowników, kiedy otwierał kosz na śmieci, zobaczył, że śmieci zaczęły się ruszać. No to zaczął je przegrzebywać aż w końcu znalazł małego, szarego, wystraszonego a przy tym bardzo uroczego chomiczka. Zwierzę najpierw trafił do weterynarza, a potem wylądował na biurku u samego prezesa, gdzie bez słowa został zatrudniony jako jego asystent.
- Weterynarz powiedział, że chomik jest zdrowy, to podjąłem decyzję, że go adoptujemy - powiedział Paweł Kaczmarczyk w rozmowie z TVP3 Katowice. - Do chomików mam sentyment, bo w dzieciństwie miałem ich kilka i każdy nazywał się Kubuś.
To nie pierwsze zwierzę uratowane przez mysłowicki zakład
Chomik od razu dostał swoją kwaterę, domek, i jedzenie. Dużo jedzenia. I nie jest pierwszy, któremu mysłowicki zakład w ten sposób pomógł. Przygarnęli też porzuconego psa. Na co dzień zajmują się nim praktycznie wszyscy pracownicy karmiąc, wyprowadzając, bawiąc się z nim czy rozpieszczając. Wcześniej pracownicy mysłowickiego zakładu ratowali też m.in. ptaki i koty.