Jak doszło do morderstwa w Chałupkach?
Przypomnijmy, że w kwietniu 2024 roku w Chałupkach na granicy z Czechami ujawniono zwłoki. Ciało należało do 45-letniego mieszkańca gminy Krzyżanowice. W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn w wieku 19 i 20 lat.
Z policyjnych ustaleń wynika, że sprawcy 4 kwietnia 2024 roku około godziny 20.00 wracali pieszo od strony Czech w kierunku Polski, a gdy byli na środku mostu wywiązała się między nimi awantura. Sprawcy chwycili 45-latka i przerzucili go przez barierę mostu, po czym uciekli w stronę miejscowości Chałupki.
Mężczyzna zginął w makabryczny sposób, roztrzaskując się o kamienną podstawę filaru przeprawy.
Zobaczcie, jak wyglądały Chałupki w trakcie powodzi w 2024 roku.
Młodzi mężczyźni odpowiadają za zabójstwo 45-letniego Grzegorza
Policja ustaliła, że Grzegorz S. w dniu śmierci przebywał w towarzystwie Tobiasza B., Jakuba K. i Marcina B. Cała czwórka piła alkohol, najpierw w parku po polskiej stronie, a potem w czeskim Boguminie. W pewnym momencie Marcin B. opuścił towarzystwo. Jak zeznał w sądzie, wrócił do mieszkania Grzegorza S., zjadł zupę i zasnął. Rano, gdy się obudził, Grzegorza nie było.
Rano się zbudziłem, ale Grzegorza nie było. To jednak nie było nic dziwnego. Już wcześniej zdarzało się, że Grzegorz nie wracał na noc do domu - mówił w sądzie znajomy zamordowanego mężczyzny.
W sądzie zeznawała mama Jakuba K. Przyznała, że jej syn feralnego dnia popijał alkohol. - Był wypity, widziałam w reku puszkę piwa. "Oczka" mu się świeciły, ale nie zataczał się i był z nim logiczny kontakt - mówiła Alicja K.
Później matka pokłóciła się z synem, a on wyszedł z domu i spotkał się z Tobiaszem. Natomiast matka Jakuba pojechała na nockę do pracy. Przyjechała do domu nad ranem i położyła się spać.
- Zbudziły mnie wyjące syreny na głównej ulicy - zeznała kobieta. - Na mój telefon zadzwonił dzielnicowy. Spytał czy Jakub jest w domu. Powiedziałam, że tak. Za chwile dzielnicowy przyjechał w towarzystwie innych policjantów. Zatrzymali Jakuba - dodawała Alicja K.
Dopiero wówczas kobieta dowiedziała się, że w Odrze znaleziono ciało Grzegorza S., i że w sprawę może być zamieszany jej syn. - Gdy dowiedziałam się, że syn był wtedy w towarzystwie Tobiasza, to aż mnie głowa rozbolała. Wcześniej próbowałam synowi przegadać, żeby nie miał z nim kontaktu. To bardzo specyficzny chłopak. Miał założoną niebieską kartę, bo kiedyś pobiła brata - mówiła matka Jakuba.
Alicja F. t podkreśliła też, że jej syn nigdy nie bywał agresywny i nie zrobiłby nikomu krzywdy.
Źródło: Super Express
