Mobbing w rybnickim urzędzie
O sprawie pisaliśmy w marcu ubiegłego roku. Do szokujących ustaleń dotarł wtedy portal rybnik.com.pl. Informacje przekazali mu trzej wiarygodni informatorzy. Według jednego z nich, w Urzędzie Miasta w Rybniku dochodziło do mobbingu oraz aktów przemocy wobec kobiet. Wśród opisywanych sytuacji znalazł się incydent, w którym pracownica sekretariatu miała zostać uderzona w czoło i ostro skrytykowana za polubienie postów opozycyjnych radnych. Zdarzenie miało mieć miejsce pod koniec lutego 2024 roku.
Jednak, jak wynika z relacji informatora, problem mobbingu w magistracie trwa od kilku lat.
Lista zarzutów wobec byłego pełnomocnika prezydenta, które dotyczą jego działań w latach 2019–2024, jest obszerna. Według ustaleń prokuratury, Tomasz C. miał dopuszczać się psychicznego znęcania i upokarzania jednej ze swoich podwładnych.
- Poprzez notoryczne przeszkadzanie jej w miejscu pracy, poniżenie, upokarzanie, kierowanie niestosownych uwag przy wykorzystaniu wulgaryzmów, nachalne pokazywanie nagrań w swoim telefonie, robienie zdjęć pomimo braku zgody pokrzywdzonej, pokazywanie gestami czynności o charakterze seksualnym, dzwonienie poza godzinami pracy w sprawach nieistotnych zawodowo, a także prokurator zarzucił Tomaszowi C. to, że znęcał się nad nią fizycznie, poprzez to, że dwukrotnie uderzył pokrzywdzoną otwartą ręką w czoło, a także kolanem w plecy - powiedziała w Radiu90 zastępca Prokuratora Rejonowego w Rybniku Malwina Pawela Szendzielorz.
Tomasz C., były pełnomocnik prezydenta Rybnika, został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura oparła swoje oskarżenie na zeznaniach pokrzywdzonej oraz przesłuchaniach kilkunastu świadków, głównie pracowników Urzędu Miasta w Rybniku.
W rozmowie z Radiem90, Malwina Pawela-Szendzielorz, rzeczniczka rybnickiej prokuratury, odniosła się do pytania o ewentualne inne ofiary działań Tomasza C. – „To postępowanie było prowadzone z zawiadomienia pokrzywdzonej. Nie mam informacji, żeby inne osoby były pokrzywdzone, nie mamy takich zgłoszeń” – wyjaśniła.
Tomaszowi C. grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.