W Piekarach Śląskich zadomowił się młody lis
Od kilku tygodni piekarska społeczność żyje sprawą młodego liska, który zadomowił w mieście. Zwierzę widywane jest na osiedlu Powstańców, Manhattan oraz w Kamieniu. Wiele osób twierdziło, że lis jest przyjaźnie nastawiony do człowieka.
- Jest oswojony, prawdopodobnie wychowany przez człowieka. Nie boi się ludzi, widziano nawet jak bawił się piłką z dziećmi - czytamy na jednej z piekarskich grup.
Lis przebywał w pobliżu ludzi, dlatego wielu piekarzan sądziło, że może chorować na wściekliznę. Dlatego też społeczność zwróciła się do radnego Daniela Pliszki o interwencję w sprawie. 2 października wniosek wpłynął do piekarskiego magistratu. W odpowiedzi urząd przekazał, że sprawa zostanie zgłoszona do odpowiedniego koła łowieckiego.
- (...) uprzejmie informuję, że w ramach realizacji rocznych planów łowieckich przez działające na terenie miasta koła łowieckie, odstrzały lisów są realizowane na bieżąco. Nadmieniam, że odstrzał lisów nie może być realizowany w pobliżu zabudowań, a ich odłów za pomocą klatki skutkuje powrotem zwierzęcia w to samo miejsce - odpowiedziała na wniosek radnego Sława Umińska-Duraj, prezydent Piekar Śląskich.
Lis z Piekar trafi do Leśnego Pogotowia?
Sprawą młodego liska zainteresowało się Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "W imieniu Zwierząt". Jedna z pracownic skontaktowała się z Leśnym Pogotowiem w Mikołowie. Założyciel Jacek Wąsiński zobowiązał się do przyjęcia lisa. Jego złapaniem i transportem ma zająć się stowarzyszenie. Ponadto na stronie pomagam.pl powstała zbiórka, która częściowo zrekompensuje pobyt lisa w ośrodku. Link jest dostępny tutaj.
- Sprawa Liska trafiła do Urzędu Miasta w Piekarach Śląskich, a stamtąd została przekazana do Kółka Łowieckiego " Orlik" w Czeladzi, która ma się zająć unieszkodliwieniem zwierzątka. Chcemy pozyskać środki finansowe na przeniesienie Liska do Pogotowia Leśnego dla dzikich zwierząt - czytamy w treści zbiórki.
Skontaktowaliśmy się także z Jackiem Wąsińskim, który potwierdził, że zobowiązał się przyjąć młodego lisa. Jego zdaniem zwierzę nie jest chore, nie wykazuje także objawów wścieklizny. Zdaniem założyciela Leśnego Pogotowia w Mikołowie, lis zbyt szybko został bez matki, a jego zachowanie świadczy o tym, że nie doznało jeszcze żadnej krzywdy ze strony człowieka.
- Gdy lis trafi do naszego ośrodka, będziemy starać się, wykształcić w nim mechanizmy obronne, tak by w naturalnym środowisku potrafił sobie sam poradzić. Do momentu aż zwierzę nie przestanie ufać człowiekowi zostanie w ośrodku - wyjaśnia Wąsiński.