Sprawa przywłaszczenia pieniędzy wyszła na jaw, gdy na konto firmy prowadzonej przez Małgorzatę Klich z Sosnowca nie wpłynęły w terminie pieniądze za fakturę. Interweniowała u swojego kontrahenta i wtedy okazało się, że popełnił on mały, lecz brzemienny w skutki błąd w numerze bankowym. Pieniądze w wysokości 27 346 euro zostały omyłkowo przelane 31 stycznia na konto spółki z Warszawy.
Kontrahent przyznał się do pomyłki. Wydawało się, że jeśli wszystko jest jasne, wystarczy interwencja w banku i wyjaśnienie sprawy. Niestety mimo, że upłynęły już dwa miesiące pieniądze nadal nie wróciły, a firma Małgorzaty Klich nie otrzymała zapłaty za fakturę.
- Zadzwoniłam do właściciela spółki w Warszawie i obiecał szybki zwrot pieniędzy. Teraz nagle nie odbiera telefonu. Czuję, że mnie unika – mówi Małgorzata Klich.
Właściciel spółki z Warszawy, który otrzymał przelew i go nie zwrócił, jest obecnie nieuchwytny. Jest prezesem kilku spółek, lecz telefony w nich milczą, lub są już nieaktualne.
Postanowiła działać razem ze swoim kontrahentem i wspólnie interweniowali w swoich bankach. Jednak bez skutku.
- Na podstawie Państwa wniosku z dnia 10 lutego 2023 r. przekazaliśmy do banku odbiorcy prośbę o zwrot środków w związku z podaniem nieprawidłowego unikatowego identyfikatora (rachunku odbiorcy). Otrzymaliśmy w tej sprawie odmowę zwrotu z powodu braku kontaktu z odbiorcą/beneficjentem. W związku z tym zakończyliśmy postępowanie w tej sprawie – poinformował PKO Bank Polski.
Zarówno Bank Millennium, który prowadzi konto spółki z Warszawy, jak i PKO Bank Polski, z którego nastąpił przelew pieniędzy zakończyły sprawę reklamacji bez sukcesu. W związku z tym Małgorzata Klich 6 marca złożyła w komisariacie w Sosnowcu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Minął miesiąc, a sprawa ani drgnęła.
- Najpierw dowiedziałam się, że sprawa będzie przekazana do prokuratury. Teraz mi mówią, że będzie umorzona. Policjantka, przyjmująca zgłoszenie, na potwierdzeniu popełniła nawet błąd w nazwie spółki z Warszawy, która przywłaszczyła i nie chce oddać moich pieniędzy. Co mam o tym myśleć? – irytuje się Małgorzata Klich.
Dodaje, że przekazała policji komplet dokumentów, numer telefonu właściciela spółki z Warszawy i liczyła, że śledczy zajmą się odzyskaniem pieniędzy.
- Zawiodłam się. Nie mogę w to uwierzyć. Wygląda to na jakąś zmowę. A tymczasem mam do zapłacenia podatki i do wykarmienia dziecko. Dla mnie te 27 tys. euro to naprawdę dużo pieniędzy – tłumaczy załamana Małgorzata Klich.
Policja w Sosnowcu potwierdza, że prowadziła postępowanie w sprawie przywłaszczenia pieniędzy, ale nie informuje oficjalnie o tym, jakie było jej zakończenie, bowiem taką informację przekaże tylko zainteresowanym stronom. Wysłaliśmy szczegółowe pytania do sosnowieckiej komendy. Czekamy na odpowiedź.
Do sprawy wrócimy.