"Mam pistolet w bagażu". Błyskawiczna reakcja Straży Granicznej
Sezon wakacyjny w pełni, a lotnisko w Katowicach-Pyrzowicach przeżywa prawdziwe oblężenie. Niestety, niektórzy pasażerowie zapominają, że port lotniczy to miejsce, gdzie nie ma miejsca na żarty dotyczące bezpieczeństwa. Przekonał się o tym mężczyzna, który w środę, 16 lipca, miał lecieć na Majorkę.
Podczas odprawy biletowo-bagażowej, na pytanie obsługi, oświadczył, że w swoim bagażu ma pistolet. Na te słowa reakcja była natychmiastowa.
Specyficzne poczucie humoru było przyczyną, dla której podróżny nie poleciał na wakacje, które miał spędzić na Majorce – informuje Zespół Prasowy Komendanta ŚlOSG.
Na miejsce wezwano funkcjonariuszy Zespołu Interwencji Specjalnych. Mężczyzna został wylegitymowany, a jego bagaże dokładnie przeszukane. Oczywiście, żadnej broni nie znaleziono. Mimo że sytuacja nie spowodowała opóźnień, "żartowniś" poniósł surowe konsekwencje. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. To jednak nie był koniec. Najbardziej bolesną karą była decyzja kapitana samolotu, który nie zgodził się na wejście mężczyzny na pokład.
Bombowa turystka w Pyrzowicach
To nie pierwszy raz, kiedy turyści wykazują się dziwnym poczuciem humoru psując swoje wakacyjne plany. Niedawno podobna sytuacja spotkała kobietę lecącą do Grecji.
W trakcie odprawy biletowo-bagażowej samolotu do Patras-Araxos (Grecja), podróżna oświadczyła, iż w bagażu rejestrowanym ma bombę – czytamy w komunikacie Straży Granicznej.
Procedura była identyczna: interwencja Zespołu Interwencji Specjalnych, kontrola bagażu (z wynikiem negatywnym) i konsekwencje. Pasażerka również otrzymała 500 zł mandatu, a kapitan samolotu odmówił jej wejścia na pokład.
Straż Graniczna ostrzega: takie żarty się nie opłacają
Oba przypadki zakończyły się ukaraniem z art. 210 ust. 1 pkt 5a ustawy Prawo Lotnicze, który dotyczy fałszywych alarmów. Straż Graniczna przypomina, że każda informacja o potencjalnym zagrożeniu jest traktowana śmiertelnie poważnie i uruchamia całą lawinę procedur bezpieczeństwa. Mandat to jedno, ale ostateczna decyzja o wpuszczeniu na pokład zawsze należy do kapitana statku powietrznego, który w takich sytuacjach jest bezkompromisowy. Warto o tym pamiętać, by przez jeden głupi żart nie stracić wymarzonych wakacji i pieniędzy.
