Na jaw wychodzą skandaliczne fakty z życia Magdaleny B.
Bity, przypalany papierosami - tak wyglądała codzienność ośmioletniego Kamilka z Częstochowy. Apogeum przemocy w jego krótkim dziecięcym życiu nastąpiło 29 kwietnia. To właśnie tego dnia chłopczyk zrzucił ze stołu telefon 27-letniego Dawida B., ojczyma.
Za ten czyn spotkała go najokrutniejsza kara... Zwyrodnialec polewał chłopca wrzącą wodą, później rzucił go na rozpalony piec węglowy. Bez pomocy Kamilek w ogromnym bólu i cierpieniu leżał skulony obok pieca. Nie pomógł mu nikt. Pogotowie wezwał dopiero biologiczny ojciec chłopca, pan Artur.
Kamilek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jedni z najlepszych specjalistów w Polsce walczyli o życie chłopca przez 35 dni. Niestety, Kamilek zmarł 8 maja.
Teraz "Fakt" przedstawia kolejne szczegóły z życia rodziny i matki chłopca. W domu Magdaleny B. alkohol lał się strumieniami, a ona sama nie stroniła od mężczyzn. Miała nawet mieć intymną relację z bratem bliźniakiem Dawida B. - Pawłem.
Jak przytacza "Fakt", kobieta najpierw związała się z mężczyzną, którego poznała w szkole specjalnej. Później poznała swojego pierwszego męża, z którym miała dwoje dzieci. Jednak i ta relacja nie trwała zbyt długo.
Po raz kolejny zmieniła partnera, któremu urodziła dwoje dzieci. Później miał pojawić się Paweł B. - mężczyzna nocował w samochodzie zaparkowanym na podwórku. Magdalena miała go żywić i ubierać. To wtedy w jej domu alkohol zaczął lać się strumieniami. Nagle w tej relacji miał pojawić się Dawid, brat bliźniak Pawła. To z Dawidem związała się Magda. Jemu również urodziła dzieci.
Pobrali się w 2020 roku, rok po tym, jak Dawid B. wyszedł z więzienia. Nie pracowali, pobierali świadczenia na dzieci i wprowadzili się do dwupokojowego mieszkania socjalnego siostry Magdaleny B.
NAJWAŻNIEJSZE WIADOMOŚCI ZE ŚLĄSKA