Maria Ożga - śląska wigilija i święta

i

Autor: Mat. prywatne Maria Ożga - śląska wigilija

Święta w śląskim domu

Maria Ożga o świętach w śląskim domu. "Nie może zabraknąć kapusty, ryby, mąki i maku"

Jak Wigilia to i karp, zupa grzybowa, kapusta z grzybami oraz makówki. Z roku na rok tradycje bożonarodzeniowe zanikają. Na szczęście nie w domu Marii Ożgi - finalistki programu Masterchef. Jak podkreśla tarnogórzanka w jej domu nie eksperymentuje się w kuchni od kilku pokoleń.

Smak tradycyjnej śląskiej wigilii w domu Marii Ożgi

Mąka, mleko, cukier, mak, suszone owoce, grzyby leśne suszone, kartofle, groch i kapusta oraz ryba karp. Bez tych produktów nie wyobrażam sobie wigilii w moim domu. Od kilku pokoleń przy wigilijnym jedzeniu nic nie eksperymentuję, nie dodaję do moich potraw sztucznych aromatów ani produktów z dalekich krajów  - podkreśla Maria Ożga, tarnogórzanka.

Maria Ożga to finalistka II polskiej edycji programu "Masterchef". Od lat podtrzymuje i promuje śląskie przepisy. Dlatego też nie wyobraża sobie, by na wigilię zabrakło klasycznych potraw. Na stole wigilijnym musi znaleźć się karp smażony na maśle w najczystszej postaci. W domu tarnogórzanki rybę podaje się z kapustą z grochem - na ciepło lub zimno - i ziemniakami. Jako pierwsze danie podawany jest barszcz z uszkami, a dla wybrednych zupę grzybową z suszonych leśnych grzybów.

Kartofle na śląskim stole pojawiły się dopiero w latach 1770-1800. Wcześniej wiec do ryby na „wilijo” dawano tylko kapustę z grochem. Dopiero w późniejszych latach na „wiliji” pojawiły się kartofle - tłumaczy Ożga.

Wigilia to nie tylko tradycyjne potrawy, to przede wszystkim zwyczaje z nimi związane. Dawniej na Śląsku jedzenie wigilijnej wieczerzy zaczynało się od zupy „siymiyniotka” zwanej też konopiotką lub knopiotką. Nazwa zupy pochodzi od tego ,że  gotuje się ją z „siymiynio” czyli nasienia konopnego. Jak tłumaczy tarnogórzanka, tradycja ta powoli zanika, chodź jest jeszcze bardzo wiele rodzin , w których siymiyniotka nie tylko jest gotowana, ale wszyscy ją bardzo lubią.

Osobiście znam kilka rodzin w Tarnowskich Górach, które jeszcze taką zupę jedzą nie tylko w wigilię. Zupę siymiyniotkę można jeść na słodko  z miodem, ale również dobrze smakuje w wersji pikantnej z pieprzem i solą - dodaje Ożga.

Przepis na siemieniotkę jest bardzo prosty. Maria Ożga zgodziła się zdradzić go naszej redakcji:

25 dag nasion konopii utłuc na drobną kaszkę, potem gotować w litrze wody, aż do rozklejenia. 1 litr mleka zagotować, dodać szczyptę soli i 2 łyżki cukru, połączyć z kleikiem. Z dwóch bułek lub rogalików zrobić małe grzanki. Na talerzach ułożyć grzanki i zalać zupą. Porcja na 4 osoby

Ryba według Marii Ożgi

i

Autor: Mat. prywatny

"Święta Bożego narodzenia powinny pachnieć piernikowymi wonnościami"

Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w domu Marii Ożgi nieco różni się od powszechnie przyjętych zwyczajów. W pierwszym dniu u tarnogórzanki nie gotuje się świątecznego obiadu - w południe odgrzewa się ryby i kapustę z grochem z poprzedniego dnia. Na deser podaje się makówki lub struclę makową. Natomiast drugi dzień świąt na obiad podaje się tradycyjny śląski "łobiod".

Jemy zazwyczaj śląską wołową roladę z kluskami i modrą kapustę lub przyrządzam schab po sztygarsku, jest szybciej i praktyczniej - tłumaczy Ożga.

Jednak święta Bożego Narodzenia to coś więcej niż potrawy, zwyczaje, prezenty i choinka. To przede wszystkim charakterystyczny zapach, który unosi się po całym domu i jest zarezerwowany wyłącznie na gwiazdkę.

Boże Narodzenie w śląskim domu powinno pachnieć piernikowymi wonnościami: cynamonem, wanilią, goździkami. Powinno pachnieć smażonym makiem z miodem do makówek. Powinno pachnieć duszonych leśnymi grzybami - podkreśla finalistka programu Masterchef.

Podczas Świat Wielkanocnych jak i Bożego Narodzenia funkcjonuje przekazywane od pokoleń zwyczaje. Jak przekazała naszej redakcji Maria Ożga, jednym z nich jest nieprzypadkowe znaczenie ryby na wigilijnym stole.

- Według wierzeń ludowych, kto zjadł rybę w wigilijny wieczór, ten miał spokojny żywot w nowym roku. Makówki – główny składnik, czyli oczywiście mak, to symbol urodzaju. Jeżeli makówki były z orzechami, symbolizowały dodatkowo płodność oraz witalność. Dlatego u nas w domu jemy te dwie potrawy w bardzo dużej ilości - tłumaczy tarnogórzanka.

Drugi zwyczaj jest bardzo znany i stary. Głosi on, że trzeba uważać na to, kto pierwszy przekracza próg naszego domu. Jeżeli to kobieta w wigilijny dzień będzie tą, która wejdzie lub zadzwoni do drzwi pierwsza, na wszystkich domowników spadnie pech.

Dlatego kobiety w naszym domu w wigilię do samej kolacji nigdzie już nie wychodzą z domu tylko gotują i przygotowują się do świąt - zdradza Maria Ożga.