Turystyka

"La Palma" grzeje na Netflixie. Erupcję wulkanu przeżyli na własnej skórze Ślązacy

2024-12-26 11:00

Ranking najlepszych seriali na Netflixie w ostatnim czasie podbiła "La Palma". Choć zdjęcia częściowo nakręcone zostały na Wyspie Kanaryjskiej, gdzie rzeczywiście w 2021 roku doszło do erupcji wulkanu, to fabuła serialu jest fikcją. Jak zatem rzeczywiście wyglądał moment erupcji i życie po wybuchu? O tym opowiedzieli "Esce" Ślązacy mieszkający na wyspie.

Spis treści

  1. Czy serial "La Palma" jest oparty na faktach?
  2. Jakie skutki spowodowała erupcja na La Palmie?
  3. Podczas erupcji wulkanu na La Palmie przebywali również Ślązacy
  4. Największe tsunami w historii dopiero przed nami?

Czy serial "La Palma" jest oparty na faktach?

12 grudnia na Netflixie odbyła się premiera serialu skandynawskiej produkcji pt. "La Palma". 4-odcinkowy serial opowiada historię pewnej norweskiej rodziny, która udaje się na coroczny urlop na wyspie La Palma. Jednak ich sielance zagraża odkrycie młodej naukowczyni, która na podstawie badań stwierdza, że wulkan położony w samym sercu rajskiej wyspy może wkrótce wybuchnąć. Na skutek erupcji masyw górski wielkości Manhattanu mógłby osunąć się do oceanu i wywołać ogromne tsunami.

Choć produkcja opowiada częściowo o katastrofie, do której rzeczywiście doszło we wrześniu 2021 r. na wyspie "La Palma", to serial nie jest oparty na faktach – jego fabuła zatem jest fikcją.

Jakie skutki spowodowała erupcja na La Palmie?

La Palma to hiszpańska wyspa należąca do wysp archipelagu Wysp Kanaryjskich. Zamieszkuje ją około 86,5 tysiąca osób. Wyspa ta leży niedaleko zachodniego wybrzeża Afryki. Na terenie wyspy, zgodnie z informacjami podanymi w serialu Netflixa, znajduje się łańcuch górski Cumbre Vieja, a jego grzbiet i zbocza żłobią niebezpieczne kratery wulkaniczne.

Mieszkańcy żyli na wyspie spokojnie od 1971 r. (kiedy wybuchł wulkan Teneguía). Niestety od 2017 r. zaczęły pojawiać się coraz częste wstrząsy sejsmiczne. Badacze już w 2020 r. wykryli zwiększone stężenie jednego z pierwiastków chemicznych, dlatego ryzyko erupcji wulkanu z każdym kolejnym rokiem rosło. Przypuszczenia te potwierdził fakt, że w ciągu kilku dni we wrześniu 2021 r. zarejestrowano aż 22 tysiące trzęsień ziemi - słabych, ale o powszechnie odczuwalnych przez mieszkańców wyspy.

Dlatego już na sześć dni przed erupcją wulkanu wydano oświadczenie o żółtym poziomie alarmu. Władzie ostrzegły wówczas 35 tysięcy mieszkańców czterech gmin położonych przed wybuchem wulkanu. Początkowo ewakuowano jedynie czterdzieści osób.

Erupcja rozpoczęła się 19 września o godzinie 15.12 czasu lokalnego na niezamieszkałym zboczu w rejonie Cabeza de Vaca. Nastąpiła ona z co najmniej pięciu głównych otworów, powodując na początku jedynie niewielkie pożary lasu.

Forbes podaje, że na skutek erupcji wulkanu we wrześniu 2021 r. doszło do zniszczenia blisko trzech tysięcy domów, uszkodzenia systemów nawadniających, odcięcia dróg i zdewastowania lokalnych winnic i plantacji. Jak wynika z oficjalnych danych, wskutek wybuchu zginęła jedna osoba - był nim 72-letni mężczyzna.

Zobaczcie zdjęcia La Palmy, po erupcji wulkanu, autorstwa Polaków mieszkających na wyspie.

Podczas erupcji wulkanu na La Palmie przebywali również Ślązacy

La Palmę zamieszkuje dość spora Polonia. Szacuje się, że tę Wyspę Kanaryjską zamieszkuje grupa ponad tysiąca Polaków. Wśród nich są także mieszkańcy województwa śląskiego, którzy na własne oczy widzieli ogromne masywy magmy wypływającej z wulkanu La Palmy.

Jedną z osób na stałe mieszkających na wyspie jest Łukasz Jaworski pochodzący z Tarnowskich Gór, który zajmuje się na wyspie medycyną naturalną. I choć nie przebywał na wyspie podczas erupcji, to na kilka miesięcy przed wybuchem wiedział, że w najbliższym czasie do niego dojdzie. Dlatego też, informował mieszkańców o nadchodzącym kataklizmie.

- Niestety żadna z osób nie chciała mi wierzyć na słowo. Wielu twierdziło, że do erupcji dojdzie za dobrych kilka lat. Latem 2021 roku wróciłem do Polski, bo przeczuwałem, że wkrótce dojdzie do erupcji. Nie myliłem się, we wrześniu magma zalała ogromny południowy obszar wyspy. Intuicja mnie nie myliła - wspomina Łukasz Jaworski, tarnogórzanin mieszkający na wyspie od 2019 roku.

Jak relacjonuje tarnogórzanin, informacje o erupcji były przekazywane mieszkańcom na bieżąco. Na ulicach straż pomagała ludności przy ewakuacji. Wbrew temu co pokazał serial "La Palma" wśród mieszkańców nie było zbyt dużej paniki. Mieszkańcy wykonywali instrukcje służb i udawali się we wskazane miejsca.

- Na skutek erupcji wiele osób straciło swoje domostwa. Władze starały się początkowo pomóc tym osobom i przy plażach na parkingach zorganizowano miejsca z dostępem do sanitariatów. Poszkodowani mogli mieszkać przy wybrzeżu w kamperach - wyjaśnia Łukasz Jaworski.

Tarnogórzanin podkreśla, że południowa część wyspy, która najbardziej ucierpiała w trakcie erupcji wciąż jest niezbyt bezpiecznym rejonem wyspy. Na tym obszarze znajduje się m.in. 9-kilometrowa szpara, która w każdej chwili może zsunąć się do oceanu, powodując największe w historii tsunami.

- Po erupcji wulkanu mieszkańcy wciąż walczyli z jej skutkami. Codziennie spadało około dziesięciu centymetrów czarnego popiołu, który każdego dnia trzeba było uprzątnąć. Pył powodował także wiele innych szkód - wiele pojazdów miało zarysowane szyby i karoserię. Nie można też nie wspomnieć o nieprzyjemnej woni siarki, która przez wiele tygodni gryzła w gardło - dodaje tarnogórzanin.

O nietypowych okolicznościach erupcji opowiada też Agnieszka pochodząca z Katowic (nazwisko do wiad. red.). Ślązaczka wspomina, że w trakcie wybuchu rozwinęła się turystyka.

W trakcie erupcji na wyspę łodziami przypływali mieszkańcy okolicznych wysp, na przykład Teneryfy. Odwiedzający La Palmę przyglądali się erupcji, robili jej zdjęcia i jeszcze tego samego dnia wracali na swoją wyspę - opowiada katowiczanka.

Ciekawym faktem jest, że wybuch był widoczny z Teneryfy, jak wspominają mieszkańcy można go było porównać do domu z kopcącym kominem (wyspy dzieli odległość około 140. kilometrów).

Na szczęście mieszkańcy nie mieli problemu z żywnością i wodą. Do wybrzeża wyspy raz w tygodniu przypływa wielki kontenerowiec, który dostarcza wszystkie ogólnodostępne produkty spożywcze.

Niestety skutku erupcji, do której doszło przed trzema laty wciąż są odczuwalne i widoczne. Spora część wyspy nie nadaje się do zamieszkania, zniszczona została także roślinność porastająca południową część wyspy i nic nie wskazuje na to, że zalany lawą teren w najbliższym czasie uda się zasiedlić - podsumowuje katowiczanka.

Największe tsunami w historii dopiero przed nami?

Jak widać na powyższych przykładach, erupcja wulkanu Cumbre Vieja na La Palmie nie była śmiercionośnym zdarzeniem, tak jak przestawiono to w serialu skandynawskiej produkcji. Owszem zginęła jedna osoba, ale skala tragedii była o wiele mniejsza.

Nie można zapominać o tym, że na La Palmie wciąż istnieje ogromna 8-kilometrowa szczelina w centrum wyspy, która powstała w wyniku różnych zjawisk wulkanicznych i erozji. Zdaniem naukowców może ona się oderwać od wyspy w bliżej nieokreślonym czasie. I to na tę prognozę powinny zwrócić się oczy całego świata.

Śląsk Radio ESKA Google News
Autor: