Eksperci nie mają wątpliwości: kościoły powinny zostać zamknięte. Tak się jednak nie stało. Polski rząd ogłosił właśnie w kraju totalny lockdown. Zamknięte zostały m.in. sklepy meblowe i budowlane, salony fryzjerskie i kosmetyczne oraz przedszkola i żłobki. Te ograniczenia mają obowiązywać od 27 marca do 9 kwietnia.
A co z kościołami? W komunikacie rządu możemy przeczytać, że:
"Od 27 marca, w miejscach kultu religijnego będzie obowiązywał nowy limit osób – na 1 osobę będzie musiało przypadać 20 m2. Bez zmian pozostaje obowiązek zakrywania ust i nosa oraz zachowywanie 1,5 m odległości od innych osób."
Kościoły nie zostały więc zamknięte, został wprowadzony tylko limit osób, którego mają panować... proboszczowie parafii. Wirusolodzy załamują ręce.
- Nie rozumiem dlaczego kościoły miałyby być tutaj wyjątkiem. To też są miejsca zamknięte, gdzie transmisja wirusa przebiega o wiele łatwiej niż na otwartym powietrzu. Jak najbardziej uważam, że kościoły powinny być zamknięte, bo są to miejsca, gdzie spotykają się większe grupy ludzi - mówi naszemu reporterowi Emilia Skirmunt, wirusolog z Uniwersytetu Oksfrodzkiego.
Polecany artykuł: