Kotka Emilka została uśpiona. "Była zdrowa, zadbana"
Smutną historię kotki z Czerwionki-Leszczyn opisał red. Rafał Strzelec z serwisu o2.pl. Wszystko zaczęło się w piątek 21 czerwca, gdy sześciotygodniowa Emilka uciekła z posesji. Była jednym z kilku bezdomnych zwierząt, którymi zajmowała się przyjaciółka pani Sabiny. Jak podkreśla kobieta, kot był zdrowy i zadbany.
Zagubiona Emilka weszła na teren prywatnej firmy, która zgłosiła sprawę Straży Miejskiej. Strażnicy mieli zabrać zwierzę do schroniska w Rybniku. Jednak kotka nigdy tam nie dotarła, o czym pani Sabina dowiedziała się od kierownika placówki. Zaniepokojona, musiała przeczekać cały weekend, by poznać prawdę. Niestety, była to prawda najgorsza z możliwych.
W poniedziałek rano dostałyśmy informację, że kot był chory i został uśpiony - poinformowała pani Sabina w rozmowie z o2.pl.
Jej zdaniem schronisko nie dochowało zapisów umowy między schroniskiem a gminą Czerwionka-Leszczyny. Argumentuje, że placówka powinna szukać właściciela danego zwierzęcia, a zamiast tego pozbywa się problemu, kierując zwierzę od razu do uśpienia.
Schronisko w Rybniku się tłumaczy. "Decyzję o eutanazji podejmuje weterynarz"
Inne światło na sytuację rzuca Przemysław Plucik, kierownik schroniska w Rybniku. W rozmowie z o2.pl opowiedział, że zgłoszenie od Straży Miejskiej dotyczyło chorego kota.
Przywieźli go w kartonie. Oczy zaropiałe, nos zasmarkany. Nawet go nie braliśmy na schronisko. Od razu został przeniesiony do samochodu służbowego, pracownik zawiózł go do weterynarza i tyle (...) Nie wiem, czemu ktoś myśli, że uśpienie zwierzęcia należy do decyzji schroniska. O tym decyduje weterynarz. On bada stan zdrowia i decyzję o eutanazji podejmuje weterynarz - tłumaczy kierownik Plucik, cytowany przez o2.pl.
Kierownik podkreślił, że schronisko jest wykonawcą zlecenia dla urzędu gminy i postępuje zgodnie z przepisami, a decyzja o uśpieniu zwierzęcia należy do weterynarza. I zaapelował, by tego przypadku nie wiązać ze schroniskiem.
Dlaczego chore zwierzęta są usypiane? Powody są dwa. Po pierwsze, trudne warunki w schronisku nie dają szans na wyleczenie zwierzęcia. Po drugie, chory zwierzak może zarazić zdrowe. Jednak argumentacja władz schroniska nie przekonała pani Sabiny, która w rozmowie z portalem o2.pl zapowiedziała dalszą walkę.
Polecany artykuł: