Jak Piast Gliwice przegrał z Ruchem w PZPN
Ruch Chorzów ze względu na fatalny stan techniczny stadionu przy ul. Cichej od trzech lat tuła się po śląskich stadionach. Najpierw korzystał z gościnności Piasta Gliwice, gdzie rozgrywał mecze I ligi, a po awansie wywalczonym dwa lata temu, również część spotkań ekstraklasowych. Na wiosnę 2024 roku Ruch co prawda wrócił do Chorzowa, ale nie na swój stadion, a na Śląski. Gdzie rozgrywa swoje mecze do tej pory.
Choć stosunki między Ruchem a Piastem Gliwice, ze względu właśnie na współpracę stadionową były naprawdę dobre, to z czasem się posuły. Poszło o bandy LED na stadionie przy Okrzei, które zostały - przynajmniej częściowo - zniszczone przez kibiców Ruchu. Stało się to w czasie spotkania z GKS Tychy w czerwcu 2023 roku, kiedy to Ruch przypieczętował awans do Ekstraklasy. Kibice świętując odpalili racę i przy okazji zniszczyli część band LED na stadionie.
Kluby w sprawie zniszczeń próbowały się dogadać, jednak po kilku miesiącach rozmów nie znalazły wspólnego języka, czy też Ruch nie chciał się zgodzić na kwoty odszkodowawcze, jakie proponował Piast Gliwice.
- Chorzowski klub nie zaproponował satysfakcjonującego dla Piasta sposobu naprawienia szkody. Nie zaakceptował też sposobu naprawienia szkody przez zakup nowych band, czy też zapłatę równowartości nowych band - mówił wtedy Karol Młot, rzecznik Pasta Gliwice w rozmowie z portalem sporotwy24.pl
Jak Piast poszedł do sądu PZPN i... przegrał
Wina kibiców Ruchu Chorzów była oczywista i to przyznawał nawet zarząd Ruchu, który czuł się odpowiedzialny za zniszczenia, do których doprowadzili kibice "Niebieskich". Szkopuł w tym, że - jak sami wyliczyli, system band LED okalające boisko na stadionie ma ponad 200 metrów, a uszkodzenia powstałe w wyniku odpalenia rac powstały na odcinku około ośmiu metrów, czyli niecałych 5 procent całego systemu. Klub z Chorzowa chciał się w tej kwestii porozumieć z Piastem i szkodę naprawić.
Z uwagi na wiek tego systemu band, długo trwały poszukiwania osób bądź firm, które podjęłyby się próby naprawy. Następnie zniszczenia wycenił likwidator szkody z ramienia ubezpieczyciela i dokładnie taką kwotę zaproponowaliśmy. Te wszystkie procedury i rozmowy przeciągały się, dlatego zachowaliśmy się honorowo i przez całą rundę jesienną opłacaliśmy Piastowi wynajem band ledowych na domowe spotkania. To wszystko pokazuje, że chcieliśmy się dogadać i załatwić tę sprawę polubownie. Nasze kolejne propozycje były jednak odrzucane - przekazał chorzowski klub w oświadczeniu wysłanym do "Dziennika Zachodniego"
Piast domagał się wtedy od Niebieskich blisko miliona złotych odszkodowania, co według klubu z Chorzowa było kwotą nierealną i czterokrotnie wyższą i niż realna wartość przestarzałych band. Dlatego też Piast Gliwice złożył do Piłkarskiego Sądu Polubownego Polskiego Związku Piłki Nożnej pozew żądając zapłaty 927.110,81 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie wypłaty tych pieniędzy. Teraz zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd polubowny przy PZPN oddalił w całości powództwo Piasta Gliwice przeciwko Ruchowi Chorzów.
Jak można przeczytać w orzeczeniu, sąd podzielił opinię Ruchu Chorzów, że roszczenie jest bezzasadne, bowiem uszkodzenia dotyczyły niecałych 5 procent całości ponad 200-metrowego systemu. Do tego Piast Gliwice nie był właścicielem zniszczonych band, lecz ich dzierżawcą, stąd - jak wskazał sąd, nie poniósł szkody w związku z pożarem, która uszczupliłaby majątek klubu.
Orzeczenie Sądu Polubownego przy PZPN nie jest prawomocne i klub może się od niego odwołać.
