Sprawa, która wzbudziła ogromne emocje nie tylko w Myszkowie, dotyczy zabiegów weterynaryjnych przeprowadzanych w jednej ze szkół. W placówce, która kształci m.in. techników weterynarii, nauczyciel będący jednocześnie doświadczonym lekarzem weterynarii, wykonywał zabiegi sterylizacji i kastracji na zwierzętach należących do uczniów. Sprawą zajęła się prokuratura po zawiadomieniu złożonym przez fundację zajmującą się ochroną praw zwierząt. Śledczy prowadzili dochodzenie pod kątem znęcania się nad zwierzętami, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Decyzja prokuratury w Myszkowie. Nauczyciel nie znęcał się nad zwierzętami
Jak wynika z ustaleń prokuratury, które przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek, zabiegi były przeprowadzane przez doświadczonego lekarza weterynarii w ramach zajęć praktycznych. Co ważne, były one bezpłatne. Zanim doszło do jakiegokolwiek zabiegu, weterynarz osobiście badał zwierzęta i podawał im niezbędne leki oraz środki znieczulające. Rola uczniów, którzy asystowali przy zabiegach, była ograniczona. Ich zadaniem było jedynie podawanie narzędzi i środków higienicznych.
Po analizie zebranego materiału dowodowego prokuratura uznała, że zachowanie lekarza nie nosiło znamion przestępstwa.
W toku dochodzenia nie stwierdzono bowiem, że jego zachowanie skutkowało zadawaniem zwierzętom bólu, któremu można było zapobiec. Biorąc pod uwagę opisane ustalenia, prokurator wydał w tej sprawie postanowienie o umorzeniu dochodzenia, gdyż zachowanie lekarza weterynarii nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego – wskazał prok. Ozimek.
To nie koniec sprawy. Lekarzowi grozi postępowanie dyscyplinarne
Decyzja prokuratury o umorzeniu dochodzenia nie jest jednak prawomocna. Fundacja, która złożyła zawiadomienie, odwołała się od tej decyzji. Oznacza to, że sprawę ostatecznie rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Myszkowie.
To jednak niejedyny problem lekarza. Niezależnie od działań prokuratury, jego zachowaniem zajął się Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Śląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Jak poinformowała PAP, wszczęto postępowanie dyscyplinarne z urzędu. Sekretarz ROZ, Agnieszka Zych, wyjaśniła, że dotyczy ono naruszenia Kodeksu Etyki Lekarza Weterynarii.
Postępowanie toczy się w związku z naruszeniem przepisów Kodeksu Etyki Lekarza Weterynarii między innym z powodu wykonywania zabiegów medycznych poza Zakładem Leczniczym dla Zwierząt w pomieszczeniu do tego nieprzystosowanym, braku prawidłowej kwalifikacji zwierzęcia do zabiegu medycznego, braku prowadzenia dokumentacji medycznej z przeprowadzanych zabiegów, dopuszczenia do zabiegów osób bez kwalifikacji zawodowych - napisała sekretarz ROZ dodając, że sprawa jest na etapie postępowania wyjaśniającego.
Sprawa zaczęła się od Fundacji Do Serca Przytul Psa
Temat możliwych nieprawidłowości w czasie wykonywanych zabiegów na psach i kotach w Zespole Szkół nr 2 w Myszkowie wypłynął w kwietniu tego roku. Alarm podniosła Fundacja Do Serca Przytul Psa, która nagłośniła sprawę w mediach społecznościowych. Jak wtedy przekazywała, dotarły do niej informacje dotyczące nieprawidłowo przeprowadzanych zabiegów sterylizacji i kastracji na zwierzętach. Uczniowie mieli je przeprowadzać w zwykłych salach lekcyjnych nieprzystosowanych do tego typu zabiegów w ramach praktyki nauki tego zawodu.
Fundacja zwróciła wtedy uwagę na to, że sala lekcyjna nie spełnia wymogów gabinetu weterynaryjnego i jej najważniejszego punktu - sterylności. - Zgodnie z obowiązującym prawem, takie zabiegi mogą być wykonywane wyłącznie w zarejestrowanych gabinetach weterynaryjnych, gdzie przestrzegane są surowe normy higieniczne - podkreśla fundacja.
Ponadto fundacja otrzymywała informacje o zwierzętach, u których po przeprowadzonych zabiegach wystąpiły stany zapalne i ropne wypływy z ran, co ma być bezpośrednim skutkiem nieprzestrzegania procedur medycznych i zasad aseptyki.
