Koszmar dziewczyny doprowadzonej do nieprzytomności, rozebranej i wyrzuconej na mróz
„Kanały powiązane z twórcą o pseudonimie Kawiaq zostały zamknięte z powodu wielokrotnego naruszenia wytycznych dla społeczności YouTube i warunków korzystania z usługi, w tym zasad dotyczących nękania oraz bezpieczeństwa dzieci. Zasady YouTube dotyczą wszystkich treści obecnych na platformie” – oto oświadczenie Google Polska, udostępnione na Twitterze przez dziennikarkę i aktywistkę Maję Staśko.
O co chodzi? Ano o burzę wokół publikacji drastycznego nagrania śląskiego patostreamera Kawiaqa (Marcina K.) i jego znajomego Bartłomieja K. (Karpa). Widać na nim jak podają młodej dziewczynie alkohol i inne nieznane substancje oraz znęcają się nad nią psychicznie. Do koszmarnego zdarzenia doszło w nocy z 17 na 18 listopada.
„Podawali alkohol dziewczynie w misce do psa, do tego „proszek do prania” do wciągania – jak to nazwali, gdy go szykowali. Twierdzą, że sprawdzili jej legitymację i miała mieć 14 lat, w innym momencie, że ponad 20. Już po pół godzinie dziewczyna leżała na podłodze i słabo się czuła. Oni widząc to, robią wyzwanie z całowaniem pijanej dziewczyny, która tuż potem upada, bo nie jest w stanie utrzymać się na nogach – a oni w ramach „gry w butelkę” skłaniają ją do rozebrania się" - relacjonowała Staśko, która wysłała zapytanie prasowe do Google apropo tego, czy spółka coś z tym zamierza zrobić, przede wszystkim w końcu zablokować kanał.
Odpowiedzą patostreamerzy Kawiaq i Karpa. Informowali, że zbiegli. Opalają się na Malediwach?
Jak czytamy dalej w relacji, która aż przyprawia o dreszcze, dziewczyna została doprowadzona do nieprzytomności, ostatecznie rozebrana i wyrzucona przez spanikowanych mężczyzn na mróz. „Jeszcze mordą w kałużę” – komentowali ze śmiechem, gdy wracali. „Sama chciała”.
Na nagranie szybko zareagowali m.in. użytkownicy Wykopu. Ustalili adres wynajmowanego mieszkania, z którego mężczyźni prowadzili transmisję. Właściciel przyjechał, a Kawiaq i Karpa uciekli jeszcze przed przyjazdem karetki pogotowia i policji.
To nie koniec. Dzień później Kawiaq i Karpa na YouTubie transmitowali, jak znęcają się nad inną dziewczyną w pokoju hotelowym, m.in. rozbijając jej szklaną butelkę na głowie. Następnie, w kolejnym tygodniu poinformowali w sieci, że zbiegli za granicę. Kawiaq zamieszczał nagrania z plażą z palmami, twierdząc, że są na Malediwach. Mężczyźni kpili na nich ze służb i konsekwencji, jakie mają ich czekać.
„Polskie służby, prokuratura, zostały zawiadomione o popełnieniu przestępstwa i podejmują w tym momencie już intensywne działania w tej sprawie” - skomentował Piotr Cieplucha, wiceminister sprawiedliwości.
- Jestem stworzony do prowadzenia niemoralnego życia - pisze dalej aktywny w sieci Marcin F. Trwa śledztwo
Kawiaq nie ustępuje. Cały czas, mimo blokady kanału na YouTube, aktywnie działa w sieci. Jak gdyby nigdy nic, nagrał jeszcze jeden film, który udostępnił:
- Na ten moment muszę się z wami pożegnać, było fajnie, nie żałuję tak szczerze. Jest zaje****** i co? [...] Nie mówię stop do końca życia. Życie mam całe przed sobą - powiedział.
Zaledwie wczoraj, 24 listopada ponownie się ujawnił. Tym razem wrzucił posta na Instagrama:
„Gdy miałem 15 lat i nie udzielałem się w internecie, rządziłem ludźmi, zawsze miałem dziewczyny, pieniądze. [...] Ja nie potrafiłbym zaistnieć w interncie normalnym zachowaniem np. »commentary, rozrywką, kontentem dla dzieci«, bo ja się po prostu do tego nie nadaję. Możecie nie wierzyć, ale bardzo znam siebie i jestem wielu rzeczy świadomy. Jestem stworzony do prowadzenia niemoralnego życia. Fajnie się czuję z tym, że udało mi się osiągnąć to, co chciałem, czyli poczuć sławę. [...] Przywiązałem się do nagrywania, ale wiem, że powrót będzie trzykrotnie większy, niż to, co się dzieje aktualnie. Wrócę na pewno! [...]".
Czy aby na pewno? Trwa śledztwo m.in. w sprawie nieudzielenia pomocy jednej z pokrzywdzonych i spowodowania obrażeń ciała u drugiej pokrzywdzonej. Sprawę Kawiaqa i Karpa prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.