Jarmark Wielkanocny 2023 w Katowicach: atrakcji mniej niż zimą
To, co na pierwszy rzut oka widać na Rynku w Katowicach to-to, że Jarmark Wielkanocny jest zdecydowanie mniej okazały. Widać to choćby po diabelskim młynie, który w porównaniu do zimowego jarmarku jest takim mniejszym, biedniejszym bratem. Widać to również po stoiskach - jest ich mniej. Wynika to z dwóch rzeczy - jarmarki wielkanocne to takie trochę novum, które nie cieszy się taką popularnością, jak bożonarodzeniowe, gdzie klimat zbliżających się świąt dosłownie się wylewa. Wiosną tego nie czuć. Ma się wręcz przekonanie, że gdyby jarmarku wielkanocnego nie było, to... nic by się właściwie nie stało. I to właśnie ten drugi powód - brak świątecznego klimatu, co nie zachęca do wizyty na Rynku w Katowicach.
Diabelski młyn, karuzela i kolejka dla dzieci. To wystarczy?
Takich atrakcji dla dzieci i dorosłych też wydaje się być mniej, niż wcześniej. Wspomniałem już o mniejszym bracie diabelskiego młyna, który stanął na środku Rynku. Ma tylko kilka koszy, jakby trochę w obawie, że chętnych nie będzie zbyt wielu. Jest też karuzela wenecka oraz kolejka, którą można pojeździć po rynku i... to właściwie tyle. Są oczywiście świąteczne dekoracje - te szumnie nazywane dekoracjami 3D i multimedialne. Przy tych pierwszych człowiek raczej się nie zatrzyma. Te drugie nadal wywołują uśmiech na twarzy.
Ceny na Jarmarku Wielkanocnym w Katowicach czasem mogą przyprawić o zawrót głowy
Na jarmarku tanio nie jest. Ale tanio już było. Ceny znacząco nie różnią się od tych, jakie obowiązywały w czasie jarmarku bożonarodzeniowego w Katowicach. Jednak powiedzenie "ziarno do ziarnka i zbierze się miarka" w przypadku jarmarków zawsze będzie obowiązywać. Gdybyśmy chcieli zaprosić partnerkę na jarmark i zabrać ją na diabelski młyn, a przed tym napić się grzańca, to już 76 złotych nie jest nasze. Doliczmy do tego jakieś jedzenie i pozbywamy się niezłej sumki.
Dołóżmy do tego dziecko, albo dwójkę dzieci, które co prawda grzańca się nie napiją, ale już będą chciały skorzystać z atrakcji i coś zjeść. Do tego żona, która chce specjały na świąteczny stół i voila - kilkaset złotych nie nasze. Bo nawet jeśli schab czy szynka kosztuje 7 zł za 100g, to wiadomo, że weźmiemy więcej. Zdecydowanie więcej bo jak wiadomo, oszczędzać możemy, ale nie na świętach.
No dobra, ale jakie to ceny są? Sprawdźcie poniżej.
- Diabelski młyn - 20 zł za jedną osobę
- Grzaniec - 18 zł
- Frytki belgijskie - 16 zł małe, 20 zł duże
- Kiełbasa z grilla - 22 zł
- Żurek - 18 zł
- Podpłomyk - 36 zł
- Kurtoszkalacz - 18-20 zł w zależności od rodzaju
- Świece z wosku pszczelego - od 8 do 30 zł
- Węgierskie łakocie - od 8 zł do 15 zł (z czego są też ceny za 100 gram)
- Miody - małe słoiki w zależności od rodzaju miodu 35-45, duże słoiki 55 zł i więcej
- Biżuteria i błyskotki - od 15 złotych do co najmniej 100 zł
Ceny innych produktów znajdziecie w poniższej galerii.