Koniec klubu TS ROW Rybnik

i

Autor: TS ROW Rybnik

Rybnik

Historia kobiecej piłki w Rybniku dobiegła końca. Prezes wini władze miasta. "Na tym wszystkim cierpią dziewczyny"

Piłkarki z TS ROW Rybnik mają na swoim koncie ogromne sukcesy, zdobyły złoto i brąz Mistrzostw Polski w futsalu. Niestety, to koniec ich sportowej przygody, a przynajmniej - koniec tej przygody w Rybniku. Klub właśnie zakończył działalność. - Niestety jako organizacja nie jesteśmy w stanie dalej funkcjonować w rybnickich realiach - przekazał prezes Tomasz Kieczka. Za taki obrót rzeczy wini urzędników.

To koniec kobiecej piłki nożnej w Rybniku

Informacja o tym, że grupa seniorska klubu TS ROW Rybnik przestaje istnieć pojawiła się na klubowym profilu w mediach społecznościowych. W emocjonalnym wpisie prezes wyjaśnił, że w ostatnich latach klub mierzył się z niezrozumieniem i brakiem wsparcia ze strony miasta. Główny problem stanowiła dostępność do obiektów.

Jak podkreśla Tomasz Kieczka, klub jest byłym mistrzem Polski i obecnym brązowym mistrzem Polski w futsalu, a nigdy nie mógł trenować na hali pełnowymiarowej.

Każdego roku musieliśmy się prosić o to, żeby mecze rozgrywać na sali Ekonomika. Nawet kiedy dziewczyny były mistrzyniami Polski to trenowały na sali o wymiarach boiska do koszykówki, czyli jak połowa boiska do futsalu. Doszło do tego, że w regulaminie szkoły zapisany został punkt, że dostęp do wynajmu w pierwszej kolejności mają koszykarze i ich wszystkie drużyny. W naszym rozumieniu jest to jawny przejaw dyskryminacji - twierdzi prezes. 

Na ten zarzut odpowiada rzeczniczka rybnickiego magistratu Agnieszka Skupień. - W Kamieniu gdzie TS ROW ma pierwszeństwo podczas tworzenia harmonogramu, w 2. 3.i 4. kolejności godziny treningów wybierają mężczyźni. Czy z tego powodu można mówić o dyskryminacji mężczyzn?

Dalej podkreśla, że klub rozgrywał swoje mecze ligowe w hali Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych w Rybniku. Problemem były treningi. - Hala jest przy szkole i korzystają z niej, do późnych godzin wieczornych, uczniowie. Jest to także obiekt domowy koszykarzy MKKS-u Rybnik, którzy prowadzą tam proces szkoleniowy grupo młodzieżowych i seniorskich - dodaje Skupień.

Problemy z obiektami i treningami 

Z kolei na sali w Boguszowicach pierwszeństwo miała sekcja koszykówki kobiet, ponieważ RMKS Rybnik rozgrywa na tym obiekcie mecze ligowe w I lidze. Przy czym MOSiR twierdzi, że piłkarki miały pięć wejść na halę w tygodniu.

Tomasz Kieczka precyzuje, że owszem, wejścia były, ale dla dzieci. - My nie mamy pretensji o dzieci, tylko o grupy seniorskie. Gdy miasto nie potrafi znaleźć rozwiązania, mówi: dogadajcie się z koszykarzami. Dla nas to jest niezręczne. Zresztą ja nie jestem zarządcą, tylko petentem - dodaje.

TS ROW Rybnik miał pierwszeństwo wyboru co do godzin treningów na boiskach w Rybniku-Kamieniu i w dzielnicy Paruszowiec. A gdy piłkarki awansowały do ekstraklasy, "MOSiR przystosował obiekt w Rybniku-Niedobczycach do wymogów tej klasy rozgrywkowej, jedyny mogący spełniać zapisu zeszytu licencyjnego".

Tomasz Kieczka widzi tą kwestię nieco inaczej. - Ten stadion nie został specjalnie przygotowany, my tam - kolokwialnie mówiąc - zostaliśmy rzuceni. Wszystko było robione na gwałt, na szybko. A my chcieliśmy grać na stadionie miejskim. Jesteśmy klubem miejskim, więc nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy być traktowani peryferyjnie.

Na stadionie nie ma miejsca dla piłkarek 

Jednak na grę na stadionie nie było szans, bo korzystają z niego piłkarze ROW-u 1964 Rybnik i żużlowcy ROW-u Rybnik. 

Regulamin rozgrywek żużlowych mocno utrudnia korzystania z obiektu innym podmiotom, dlatego często problematyczne było zorganizowanie działań na obiekcie dla dwóch klubów, a tym bardziej trzech. Dodatkowo bardzo trudno było pogodzić trzy harmonogramy rozgrywkowe na jednym obiekcie, z czego dwa podmioty miały mecze telewizyjne - wyjaśnia Rafał Tymusz, dyrektor MOSiR.

Tomasz Kieczka ripostuje: - Ja rozumiem, że trudno pogodzić harmonogramy, ale dlaczego te trudności nie dotyczą męskich drużyn? W historii rybnickich sportów drużynowych zdobyte zostały 4 medale Mistrzostw Polski. Wszystkie należą do nas. Mężczyźni nie zdobyli nic. Niestety żyjemy w takim kraju, gdzie dziewczyny są traktowane gorzej. Ile razy musimy udowadniać, że dziewczyny zasługują na coś więcej? Miesiąc temu minister sportu wystąpił na stadionie w Sosnowcu i mówił, że należy skończyć z nierównym traktowaniem sportu kobiecego. Prezydentem Rybnika jest członek Platformy Obywatelskiej, jego minister składa takie oświadczenia, a my ciągle musimy w tym mieście coś udowadniać i ciągle jest za mało.

Urząd: z klubem spotykał się zastępca prezydenta

Jednak największym problemem był brak szacunku ze strony miasta wobec osiągnięć piłkarek - twierdzi prezes. Wymienia przykłady: brak gratulacji i spotkań z prezydentem, nieobecność przedstawicieli miasta na meczach, żadnych wyróżnień dla zawodniczek.

Na meczach futsalu w Rybniku wielokrotnie obecny był wiceprezydent Masłowski – w latach poprzednich. Imprezy futsalowe były regularnie zapowiadane na miejskiej stronie rybnik.eu i w miejskich mediach społecznościowych – w cyklu Sportowy Weekend w Rybniku. Pisaliśmy również do klubu z prośbą o przesłanie zdjęć z meczu, niestety nasza prośba pozostała bez odpowiedzi - mówi Agnieszka Skupień.

Urząd twierdzi też, że z przedstawicielami klubu spotykał się zastępca prezydenta, przedstawiciele MOSiRu i Rada Sportu. - Nie jestem w stanie przygotować szybko precyzyjnego kalendarza tych spotkań - dodaje rzeczniczka.

Prezydent ostatni raz spotkał się z piłkarkami... sześć lat temu

Znana jest natomiast data ostatniego spotkania prezydenta Rybnika z piłkarkami. Faktycznie doszło do niego w 2018 roku. - Klub zdobył tytuł Mistrzostwo Polski w futsalu. Po tym spotkaniu nie odbyły się kolejne spotkania, a wynikało to z tego, że prezes klubu nie był zadowolony z tego spotkania. W rozmowie powiedział, że nie satysfakcjonuje go zwykły uścisk dłoni - mówi Agnieszka Skupień, rzeczniczka prasowa rybnickiego magistratu.

Tomasz Kieczka twierdzi, że takiego komentarza z jego strony nie było. Zaprzecza też, żeby wiceprezydent Masłowski wielokrotnie był na meczach dziewczyn. Jeśli już, to pojawił się raz na futsalu, a na spotkaniu piłkarek nie był nigdy.

Tak zachowywać się może kucharka w szkole, jak się obrazi, ale nie prezydent miasta. To jest dziecinada. Od tego czasu trzykrotnie zdobyliśmy medale w mistrzostwach i nie dostaliśmy żadnych zaproszeń na spotkania, żadnych gratulacji. Dla prezydenta najważniejsze jest to, że nie lubi Kieczki. A my nie zapraszamy Piotra Kuczery na mecz, tylko prezydenta Rybnika. Jego osobiste preferencje nikogo nie interesują. Skoro może być regularnie na meczu żużlowym, co go kosztuje przyjście raz na mecz kobiet? Najgorsze jest to, że na tym wszystkim cierpią dziewczyny. Jak mamy je motywować, skoro one na każdym kroku słyszą, że są gorsze niż faceci? Jak mamy krzewić kulturę sportową, kiedy dziewczynka z góry wie, że będzie gorzej traktowana niż chłopiec? - pyta prezes klubu. 

We wpisie na Facebooku opisał, że "doszło do tego, że medale wysyłaliśmy na adres urzędu kurierem". Jednak urząd miasta w Rybniku zaprzecza, jakoby do Wydziału Polityki Społecznej, który zajmuje się sprawami klubu sportowego, pocztą dotarły medale od klubu. - Nie wiem, kto miałby otrzymać te medale - dopowiada Agnieszka Skupień.

Rybnik nie nagrodził zawodniczek, bo ich klub nie zgłosił

Prawdą jest natomiast, że żadna zawodniczka klubu - z Agatą Sobkowicz na czele - nie otrzymała wyróżnienia ze strony miasta. - Miasto nie może przyznawać nagród osobom spoza Rybnika (...) Co roku klub może zgłaszać swoje zawodniczki do nagród prezydenta, pod warunkiem, że są one mieszkankami Miasta Rybnika - wyjaśnia Agnieszka Skupień.

Tomasz Kieczka uważa, że to "chora sytuacja". - Proszę się zastanowić, czy to jest normalne, żeby ktoś sam pisał wniosek o nagrodę od prezydenta? To jest upokarzająca praktyka. Wniosek nie powinien wychodzić z klubu, tylko miasto powinno doceniać swoich zawodników. Zresztą co to za regulamin, że zawodniczka reprezentuje Rybnik, ale nie dostanie nagrody, bo tutaj nie mieszka? Gdy Agata Sobkowicz zdobywa medale, cały Rybnik się cieszy, ale na nagrodę nie ma co liczyć. Mieszkanką Rybnika jest Ania Kąkol, zawodniczka GKS-u Katowice. Drużyna kobiet w tym roku zdobyła Puchar Polski. Ciekawe, czy Ania dostanie nagrodę od prezydenta Rybnika?

Jeśli nie wiesz, o co chodzi... 

Kroplą, która przelała czarę goryczy, była kwestia pieniędzy. Tomasz Kieczka liczył, że miasto wesprze klub finansowo w ramach budżetu na tzw. sukces. Tak się jednak nie stało.

Klub na działalność całoroczną otrzymał grant w wysokości 450 tys. zł. Klub nie może otrzymać w tym samym roku dodatkowych pieniędzy na zadania, które są opisane we wniosku grantowym. Jeżeli w trakcie roku wystąpiły inne zadania, może starać się o dofinansowanie z tzw. małego grantu. Jeżeli chodzi o budżet na tzw. sukces, to są pieniądze przeznaczone właśnie na małe granty, a dotyczą np. niespodziewanego awansu zawodnika bądź drużyny na dodatkowe zawody – nie uwzględnione w grancie. Nie można mylić tego z nagrodą za sukces. Takie nagrody są przyznawane na początku kolejnego roku, na wniosek zainteresowanych - tłumaczy Agnieszka Skupień.

I przypomina, że od początku działalności klub otrzymał dotację w łącznej wysokości 1 545 000 zł (2023 r. - 350 000 zł, 2022 r. - 350 000 zł, 2021 r. - 200 000 zł, 2020 r. - 220 000 zł, 2019 r. - 160 000 zł, 2018 r. - 165 000 zł, 2017 r. -100 000 zł). Był też wspierany poprzez preferencyjne korzystania z obiektów sportowych i mógł liczyć na dofinansowanie dla koordynatora zajmującego się certyfikacją.

My nie jesteśmy klubem, który ciągle wyciągał rękę po pieniądze - podkreśla Tomasz Kieczka. - Przez lata działalności pozyskiwaliśmy pieniądze od sponsorów, które stanowiły ponad połowę naszego budżetu. Ale problemy dla klubów w całej Polsce zaczęły się, gdy przyszła pandemia. Zresztą nie ma co ukrywać: sponsorzy widzą niechęć miasta do nas i się wycofują, nie chcą wchodzić w ten spór - dodaje. 

A na dowód swoich słów przywołuje "Raport o stanie sportu w Rybniku". Wynika z niego, że w 2017 roku klub pozyskał 240 tys. zł od sponsorów. Więcej udało się wyciągnąć tylko żużlowcom. W 2018 roku było to 250 tys. zł, w 2019 roku - 160 tys. zł, w 2020 roku - 167 tys. zł i 150 tys. zł z PZPN, w 2021 roku - 90 tys. zł i 100 tys. zł z PZPN, w 2022 roku - 7 tys. zł i 40 tys. zł z PZPN, w 2023 roku - 73 tys. zł i 40 tys. zł z PZPN.

Zdaniem Tomasza Kieczki "Rybnik nadal nie jest Miastem przychylnym sportowi, a na pewno miastem, której władze ograniczają rozwój sportu kobiet". Jak do tego zarzutu odnosi się urząd?

Kluby i stowarzyszenia sportowe wspierane są w Rybniku na kilku płaszczyznach, a wynika to z Programu współpracy Miasta Rybnik z klubami sportowymi. Program ten wskazywał piłkę nożną kobiet jako dyscyplinę wiodącą, a klubem reprezentującą tę dyscyplinę był TS ROW Rybnik. W związku z tym klub otrzymywał jedną z najwyższych dotacji grantowych. Na rok 2024 Miasto Rybnik zabezpieczyło na wspieranie stowarzyszeń i klubów sportowych 5,5 mln zł. Pieniądze te były dystrybuowane poprzez dwa konkursy grantowe, w oparciu o „Ustawę o sporcie” i „Ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie” (...) Obecnie trwają prace nad nowym programem współpracy Miasta Rybnik z klubami sportowymi na lata 2025-29, w którym piłka nożna nadal uznawana jest jako dyscyplina wiodąca. Żałujemy, że wsparcie udzielane klubowi jest niewystarczające, aby kontynuował swoją działalność. Środki przeznaczone na wspieranie sportu wynikają jednak z możliwości finansowych Miasta Rybnika - mówi Agnieszka Skupień.

Tomasz Kieczka kończy gorzko: - Kilka lat temu przestał istnieć przy tej władzy klub koszykarski. Nie ma już od kilku lat siatkarek. Teraz kończymy my. A dla miasta nic się nie dzieje. Wiosek można wyciągnąć samemu.  

Urlop na Śląsku QUIZ. Czy wiesz, co robią mieszkańcy Śląska na wakacjach?

Pytanie 1 z 10
Z bajtlami idzie sie pokopać fusbal na szpilplacu. Czyli: