Górnik z kopalni Wujek w Katowicach opowiada jak wygląda protest pod ziemią [ROZMOWA]

i

Autor: Dariusz Brombosz Jak wygląda protest górników pod ziemią? Opowiedział nam o tym górnik z kopalni Wujek w Katowicach

Górnik z kopalni Wujek w Katowicach opowiada jak wygląda protest pod ziemią [ROZMOWA]

2020-09-24 12:27

Zaostrzają się protesty górników z Polskiej Grupy Górniczej, którzy od kilku dni prowadzą podziemny strajk. W sumie protestuje już ponad 400 górników z 10 kopalń PGG. Jak wygląda taki protest pod ziemią? Opowiedział nam o tym jeden z górników z kopalni Wujek w Katowicach.

Protesty górników nabierają na sile

Coraz większe protesty górników! Z każdym dniem do podziemnego protestu przyłączają się kolejne kopalnie. Po południu do strajku planują przyłączyć się kolejne zakłady górnicze. Obecnie protestuje pod ziemią ponad 400 górników z 10 kopalń Polskiej Grupy Górniczej.

Jak wygląda protest tysiąc metrów pod ziemią przez 24 godziny na dobę? Nie jest łatwo. O warunkach na dole opowiedział nam pan Andrzej (imię zmienione na potrzeby materiału), górnik z kopalni Wujek.

ZOBACZ TAKŻE: Odchodzenie od węgla potrwa jednak dłużej? Polska ma przyjąć niemiecki model transformacji górnictwa

Joanna Łukawska, Radio ESKA: Jak długo protestował Pan pod ziemią i jakie mieliście tam warunki?

Andrzej, górnik z kopalni Wujek: Mój protest trwał po przepracowanej dniówce 24 godziny na dole. W warunkach nie najlepszych, bo wiadomo, że trzeba się liczyć z tym, że na dole nie ma tak fajnych warunków jak na górze, jak w domu. Ale poradziliśmy sobie, dostaliśmy koce, wyżywienie, picie, wszystko co nam było potrzebne zostało zapewnione ze strony kopalni, ze strony związków zawodowych. Mieliśmy także opiekę lekarską zapewnioną ze strony służb kopalni, więc daliśmy sobie radę po prostu.

JŁ: Jak to wygląda tak naprawdę, protestujecie w systemie rotacyjnym?

A: Koledzy, którzy rozpoczęli w poniedziałek protest siedzą tam po prostu cały czas aż do skutku, nie ma określonego limitu, a inne osoby które wspomagają wymieniają się rotacyjnie. Tak jak w moim przypadku było to 24 godziny, potem zostałem zmieniony przez kolegów. Przychodzą też inni na kilka godzin, wyjeżdżają. Jest rotacja, ale są też osoby, które przebywają tam cały czas.

JŁ: Warunki na dole są ekstremalne. Jeden z pana kolegów wylądował w szpitalu, bo źle się poczuł. Rzeczywiście ten protest może dać w kość. Jak pan się czuje?

Ja akurat czuję się dobrze. Nie mogę narzekać na jakieś złe samopoczucie. Dałem sobie radę, wyspałem się tam, zjadłem ciepły posiłek też zapewniony przez związki. Wiem o którego kolegę chodzi. Przykro mi, że tak się stało, ale on przebywał tam od poniedziałku, bardzo się zaangażował. No niestety na dole nie ma miodu, są ciężkie warunki, ciężki klimat, także różnie może być. Każdemu mogło się to przytrafić.

JŁ: Jak władze kopalni podchodzą do waszego protestu?

Jest z tej strony pełna aprobata. Była pani dyrektor, pan dyrektor, przychodzą kierownicy, nadsztygarzy. Mówią, że popierają nasz protest, że nie mają do nas żadnych pretensji, bo walczymy w jednej drużynie. Mówią też, że jeżeli coś potrzebujemy to nam pomogą. Jest pełne poparcie.

JŁ: A jeżeli związkowcy nie dojdą do porozumienia z rządem to czy macie jakiś plan B?

Na pewno wtedy protest będzie się rozszerzał na inne kopalnie i liczba protestujących będzie większa. Jest duża manifestacja zapowiedziana na piątek w Rudzie Śląskiej. Jest to początek dopiero, bo jeśli się nie dogadają to na pewno będziemy chcieli jechać do Warszawy i tam już na pewno nie będzie tak miło. Myślę, że pojedzie tam dużo osób, bo sytuacja jest już bardzo napięta.

JŁ: Co się działo przez te 24 godziny na dole? Co można robić podczas takiego protestu?

Co się robiło? Siedziało się, rozmawiało. Były karty, posiłki, rozmowy. Śmialiśmy się, że to wygląda jakbyśmy siedzieli w jakiejś celi, na dołku. Przy okazji cały czas zbieraliśmy informację z powierzchni, żeby wiedzieć jak sytuacja się rozwija, jak przebiegają rozmowy. Nie było tam jakichś większych rozrywek.

JŁ: A jak rodzina reaguje na pana zaangażowanie w protest?

Na pewno się martwią, ale też wspierają. Żona wie, że trzeba walczyć o swoje i wie to każda górnicza rodzina.

Rozmawiała: Joanna Łukawska

Sonda
Czy kopalnie na Śląsku powinny być zamykane?
Władze Rudy Śląskiej zaniepokojone planami likwidacji kopalń