Strajkujący próbowali wedrzeć się do urzędu
W czwartek przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach protestowali hutnicy i górnicy, którzy zablokowali okoliczne ulice, domagając się reakcji rządu na pogarszającą się sytuację w przemyśle ciężkim oraz respektowania wcześniejszych porozumień.
Strajkujący przez kilka godzin oczekiwali przed gmachem na wojewodę śląskiego - Marka Wójcika. W końcu po pięciu godzinach od rozpoczęcia strajku, podjęli decyzję o wejściu siłowym.
- Nie jesteśmy bydłem, nie będziemy na niego czekać (na wojewodę Marka Wójcik - tłumaczy red.) 5 godzin, wchodzimy! - mówił w czasie protestu Rafał Jedwabny, szef Sierpnia 80.
W końcu wojewoda Wójcik wyszedł na przeciw strajkującym. Jak tłumaczył, nie było go na miejscu ze względu na obowiązki służbowe na terenie woj. śląskiego. Postulaty z rąk przedstawicieli Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80” Marek Wójcik odebrał około godziny 11.00, zapowiadając ich przekazanie do kancelarii premiera.
- Jakbyśmy nie chcieli wejść siłowego, to by pan nie wyszedł. Taką informację otrzymaliśmy, że Pana nie ma i nie będzie. Najważniejsze jest w jakich okolicznościach Pan wyszedł - pod presją! (...) Chcemy tu premiera na Śląsku i dymisji ministra energii, bo to hańba co ten człowiek wygaduje - krzyczeli strajkujący.
Związkowcy wskazywali, że import taniej stali z Ukrainy czy Kazachstanu – tańszej nawet o połowę – sprawia, że polskie huty nie są w stanie konkurować, szczególnie przy wysokich kosztach energii i unijnych regulacjach klimatycznych. – Premier mówi o odbudowie hutnictwa, a tymczasem kolejne zakłady są zamykane. To nie tylko gospodarka – to także bezpieczeństwo kraju, bo polska zbrojeniówka potrzebuje własnej stali – podkreślał Latka.
Zobaczcie zdjęcia z protestu w galerii.
Likwidacja Ministerstwa Przemysłu. "Panuje chaos"
Hutnicy i górnicy zwracali też uwagę na chaos związany z likwidacją Ministerstwa Przemysłu i brakiem jasnego nadzoru nad sektorem. – Odbijamy się między resortami, a wystarczyłaby decyzja blokująca napływ taniej stali ze Wschodu, podobnie jak w przypadku zboża – oceniał przedstawiciel „Sierpnia 80”.
Na proteście obecni byli także górnicy, którzy postanowili zjednoczyć siły z hutnikami po wypowiedzi ministra energii Miłosza Motyki o konieczności zmian w tzw. umowie społecznej z 2021 roku. Dokument zakłada stopniowe zamykanie kopalń do 2049 roku, a także zabezpieczenia dla pracowników i inwestycje w regiony górnicze. – Przez półtora roku słyszeliśmy, że umowa obowiązuje. Teraz oczekujemy jasnej deklaracji i realnych działań. Panie premierze, przyjedź na Śląsk i zajmij się gospodarką – apelował Rafał Jedwabny z Polskiej Grupy Górniczej.
Związkowcy ostrzegają, że brak działań może doprowadzić do upadku całych gałęzi przemysłu i masowej utraty miejsc pracy. – Nie możemy pozwolić, by Śląsk zamienił się w pustynię bez przemysłu. To dziesiątki tysięcy etatów – podkreślali.
