W lipcu 2024 roku wówczas 4-leti Ignaś uciekł ze swojego domu w Gliwicach, gdzie przeżywał piekło. Nagi, z widocznymi sińcami na ciele i jedynie w bucikach na nogach wybiegł na ulicę i zaczął iść przed siebie. Zauważyła go na ulicy Warszawskiej przypadkowa kobieta, Ukrainka, , do której maluch podbiegł, mówiąc, że chce mu się pić. Ta, widząc stan dziecka, natychmiast kupiła mu wodę i zaprowadziła na pobliski komisariat policji. Ten moment był początkiem końca koszmaru, jaki zgotowały mu najbliższe osoby.
Ucieczka Ignasia ujawniła szokującą prawdę. Co działo się w gliwickim mieszkaniu?
Policjanci z Gliwic zareagowali błyskawicznie. Szybko ustalili, skąd uciekł przerażony czterolatek. W mieszkaniu, z którego wydostał się Ignaś, zatrzymano dwie kobiety: jego matkę, Julię B. (29 l.), oraz jej partnerkę, Patrycję J. (31 l.). Okazało się, że kobiety mieszkały razem, a Patrycja J. miała również dwoje swoich dzieci. Choć miały wspólnie opiekować się dziećmi, w przypadku Ignasia trudno mówić o jakiejkolwiek trosce. Chłopiec, zamiast miłości i bezpieczeństwa, doświadczał przemocy.
To właśnie Patrycja J. miała przodować w znęcaniu się nad synkiem swojej partnerki. Przed Sądem Rejonowym w Gliwicach ruszył jej proces, w którym odpowiada za znęcanie się fizyczne i psychiczne ze szczególnym okrucieństwem nad bezbronnym czterolatkiem. Ze względu na dobro dziecka, proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Szczegóły aktu oskarżenia, przytoczone przez prokuraturę, mrożą krew w żyłach.
Jak ustalono Patrycja J. wyzywała małoletniego pokrzywdzonego słowami wulgarnymi, zakazywała mu zabawy ze swoimi dziećmi i z matką, karała długotrwałym siedzeniem w szafie, staniem na baczność, straszyła oddaniem go do domu dziecka, do szpitala psychiatrycznego, nie dawała pokrzywdzonemu odpowiedniej ilości picia i jedzenia. Nadto zabraniała mu oddawania potrzeb fizjologicznych, groziła pozbawieniem życia, pozostawiała dziecko samo bez opieki w domu, w tym w porze nocnej. Aspekt fizycznego znęcania obejmował szereg zachowań polegających m.in. na podnoszeniu dziecka za ramiona i rzucaniem nim o ścianę, szarpaniu za uszy, gryzieniu, uderzaniu kablem i rękoma po ciele, uderzanie pięścią, duszenie i kopanie − wyliczała prokurator Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Matka Ignasia również z zarzutami. Przemoc także wobec partnerki?
Niestety, matka chłopca, Julia B., również nie jest bez winy. Śledczy ustalili, że nie tylko przymykała oczy na bestialskie zachowanie swojej partnerki wobec jej synka, ale sama również miała dopuszczać się przemocy. Wyzywała Ignasia i biła go bez powodu. Ona także usłyszała zarzuty znęcania się nad dzieckiem i odpowiada za swoje czyny w odrębnym procesie.
Patrycja J. miała stosować przemoc nie tylko wobec małego Ignasia. Ofiarą jej agresji miała być również jej partnerka, Julia B. Oskarżona miała znęcać się nad nią fizycznie i psychicznie, a także wykorzystywać ją materialnie.
Zarzuty dla opiekunek Ignasia
Matce dziecka, Julii B., przedstawiono zarzut z art. 207 par. 1a kk: "Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą nieporadną ze względu na jej wiek, stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8." i art. 160: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Natomiast Patrycji J. przedstawiono zarzut z art. 207 par. 1a: "Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą nieporadną ze względu na jej wiek, stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8", art. 157 par. 1 kk: "Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5" oraz art. 157 par. 2 kk: "Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
O tym, jakie faktycznie otrzymają one wyroki, zdecyduje sąd.
