Działania strażaków w powiecie bielskim
Od soboty 14 września w Bielsko-Białej i całym powiecie bielskim do dzisiejszego południa strażacy odnotowali 1,6 tys. zdarzeń związanych z trudnymi warunkami pogodowymi. W punkcie kulminacyjnym jednocześnie interweniowało 70 zastępów w tym ok. 450 strażaków.
Obecnie wciąż trwają działania związane z usuwaniem skutków intensywnych opadów deszczu. Aktualnie interweniują 33 zastępy i około 200 strażaków. Sytuacja w powiecie wciąż jest ciężka. Działania są prowadzone w Czechowicach-Dziedzicach w rejonie ul. Wierzbowej oraz w Dankowicach przy ul. Zygmunta Krasińskiego. W obu miejscach wypompowywana jest woda z rozlewiska.
- Aktualnie prowadzimy działania w Czechowicach-Dziedzicach i Dankowicach. (…) W tej chwili pompujemy wodę z rozlewisk do koryt rzek. Nadzorujemy też budynki, które są odcięte, pod kątem udzielenia pomocy mieszkańcom - powiedział szef bielskich strażaków, bryg. Roman Marekwica.
Jak powiedział starosta bielski, Andrzej Płonka, w powiecie bielskim zalane zostały setki domów - w tym nie tylko piwnice, ale również pomieszczenia mieszkalne.
- Trwa wypompowywanie. Wody jest więcej niż było jej w 2010 roku. Na ten stan się przygotowywaliśmy. Zbiorniki retencyjne były prawie puste. Niestety, drobne potoczki i stawy zapełniły rzekę Iłownicę, która wystąpiła w Czechowicach-Dziedzicach. Kaniówek Dankowski to nasz temat dyżurny. Wojewoda śląski zapowiedział przegląd wałów, a tam coś się dzieje; po raz kolejny przerwany jest wał - powiedział Andrzej Płonka.
Burmistrz Czechowic-Dziedzic, Marian Błachut, poinformował, że w mieście zalane zostało około 350 posesji.
- Są miejsca, w których woda jeszcze zalega. To jest nasz problem - rejon rzeki Iłownicy i ulicy Wierzbowej. To teren bezodpływowy. (...) Potrzebne są pompy o wysokiej wydajności, by ludzie jak najszybciej wrócili do normalności. Ewakuowanych zostało około 45 osób - w części była to samoewakuacja - powiedział Marian Błachut.
Potrzebne są nowe zbiorniki retencyjne
Po powodzi w 2010 roku w gminie Czechowice-Dziedzice wybudowano zbiorniki retencyjne o powierzchni 50 tys. m3. Okazało się, że w sytuacji nawalnych deszczów, które ostatnio przeszły przez region, to wciąż za mało, dlatego burmistrz zwrócił uwagę na potrzebę ochrony wałów przeciwpowodziowych i budowy zbiorników retencyjnych.
- Warto, abyśmy zabrali się za ochronę i modernizację wałów, ale też za budowę zbiorników retencyjnych (...). Taka powinna być idea: żebyśmy budowali na tych rzekach górskich, w każdej miejscowości. Nie tylko na terenie powiatu bielskiego, może jeszcze wyżej - cieszyńskiego, żywieckiego, zatrzymując tę wodę. Bo nie ma takich wałów, nie ma takich takich koryt rzek, żeby taką wodę przyjąć. To jest mój taki apel do decydentów, my na pewno ze swojej strony będziemy robić wszystko, żeby jak zawsze pomagać mieszkańcom. Tylko boję się, że nasze chęci, zamiary, działania i sprzęt nie wystarczą. Jeżeli nie, wrócimy do poważnych rozmów odnośnie gruntownej przebudowy myślenia o zagrożeniach, które są, i budowania nowej infrastruktury - powiedział burmistrz Czechowic-Dziedzic, Marian Błachuta.
Zdaniem burmistrza, aby nie doszło do kolejnego dramatu, takie rozwiązania trzeba by było wprowadzić w całym regionie.
Na potrzebę budowy zbiorników retencyjnych wskazał również zastępca wójta Jasienicy, Krzysztof Wieczerzak.
Źródło: Działania strażaków w Czechowicach-Dziedzicach i Dankowicach. W całym powiecie ponad 1,6 tys. interwencji- Od 50 lat, po kolejnych powodziach, mówi się o zbiorniku retencyjnym w Międzyrzeczu Górnym. Potem wszystko cichnie i nic się nie dzieje. Gdyby on powstał, to myślę, że Czechowice-Dziedzice byłyby uratowane. (...) Po powodzi w 2010 roku ponad 1 mln zł zostało wydane na koncepcję i studium wykonalności. Byłby to zbiornik na potoku Jasienickim o powierzchni 100 ha. Niestety, w tej sprawie jest cisza. Problemem jest brak pieniędzy - powiedział.