Dramatyczna akcja na Babiej Górze. 11 osób utknęło na szczycie
Do bardzo groźne sytuacji doszło w czwartek, 11 marca po południu w rejonie Babiej Góry w Beskidach. O godz. 14:30 CSR w Szczyrku otrzymała zgłoszenie z numeru alarmowego 112 o 11 osobach w rejonie szczytu Babiej Góry, które ze względu na bardzo trudne warunki atmosferyczne (wiatr przekraczający 100 km/h, intensywne opady śniegu) nie były w stanie kontynuować zejścia w stronę Przełęczy Brona i Markowych Szczawin.
- Po odebraniu zgłoszenia w rejon szczytu Babiej Góry ruszył pierwszy zespół trzech ratowników ze stacji na Markowych Szczawinach. Po 40 minutach od zgłoszenia udało się nawiązać ponowny kontakt telefoniczny z turystami i określić ich lokalizację w rejonie Przełęczy Lodowej. Niestety grupa rozdzieliła się, a dwie osoby nie były w stanie kontynuować zejścia o własnych siłach - poinformowali ratownicy GOPR.
Po około godziny od rozpoczęcia akcji ratownicy dotarli do pierwszych turystów w rejonie Przełęczy Brona. To były osoby w dobrym stanie, które o własnych siłach kontynuowały zejście do schroniska. O godz. 16:30 ratownicy dotarli do kolejnych czterech osób oczekujących na Przełęczy Lodowej.
- Dwie z nich bez logicznego kontaktu wymagały pilnej pomocy. Po zabezpieczeniu medycznym i termicznym osoby odzyskały świadomość, co dało nadzieję na to, że wszystko może dobrze się skończyć. Ratownicy rozpoczęli ich transport w pozycji leżącej w noszach SKED, o godz. 18:15 zespoły z poszkodowanymi były już w okolicy Przełęczy Brona, skąd za pomocą technik linowych poszkodowani zostali opuszczeni szlakiem w dół i dalej transportowani do dyżurki na Markowych Szczawinach, a następnie karetką górską do Zawoi Markowej, gdzie zostały przekazane Zespołowi Ratownictwa Medycznego - informuje GOPR.
Trzecią osobę, która wymagała opieki szpitalnej przetransportowano karetką GOPR. Wszyscy poszkodowani trafili do szpitala w Suchej Beskidzkiej.
Wyprawa ratunkowa zakończyła się o godz. 22:00, wzięło w niej udział 20 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.