Kamilek miał osiem lat. Od dłuższego czasu był ofiarą przemocy rodzinnej. Doskonale wiedzieli o tym pracownicy opieki społecznej, policjanci i sądy w Olkuszu, a potem w Częstochowie. Mimo to nikt nie zapobiegł tragedii. Ojczym Kamilka znęcał się nad nim, bijąc i łamiąc kości. Ostatecznie ukarał go za strącony telefon komórkowy w taki sposób, że po tygodniu ośmiolatek zmarł. Był wycieńczony do tego stopnia, że organizm nie miał siły walczyć z licznymi ranami oparzeniowymi po torturach, jakie zafundował mu 28-letni Dawid B.
Kamilek nie żyje, jego ojczym i matka są aresztowani pod zarzutem zabójstwa, a tymczasem Krajowa Rada Sądownicza opublikowała obszerne sprawozdanie z kontroli, jakie przeprowadzono w sądach rejonowych w Olkuszu i Częstochowie. To w nich zapadały kolejne rozstrzygnięcia dotyczące opieki nad Kamilkiem i jego niezaradną wychowawczo matką.
Polecany artykuł:
KRS oceniła pracę sądów po śmierci Kamilka
Zespół w składzie: przewodniczący sędzia dr Maciej Nawacki, sędzia Katarzyna Chmura i poseł na Sejm RP Bartosz Kownacki stwierdził, że obydwa sądy rejonowe działały w tej sprawie sprawnie.
Zespół wnioskuje jednak, by przedstawiciele służb, prowadzący pracę z rodziną (nadzór nad rodziną) w środowisku zobligowani byli, wizytując rodzinę, każdorazowo nawiązać kontakt z pozostającymi w tej rodzinie dziećmi, czy nie doświadczyli jakiejkolwiek formy przemocy.
W sprawozdaniu zawarto też propozycję zastąpienia w treści ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie przesłanki "bezpośredniego zagrożenia" przesłanką "poważnego zagrożenia".
- Pozwoliłoby to unikać odwlekania decyzji o odebraniu dziecka na ostatnią chwilę i podejmować ją w odpowiednim czasie, stosownie do natężenia niebezpieczeństwa dla podstawowych dóbr prawnych dziecka w postaci jego życia i zdrowia - napisano.
W sprawozdaniu zaznaczono też, że konieczne jest wprowadzenie zmian systemowych, gwarantujących sprawny przepływ informacji pomiędzy służbami zajmujących się ochroną dzieci, także z uwzględnieniem placówek zdrowia.
- Ewentualne oczekiwanie od służb medycznych zaangażowania w szeroko pojętą ochronę małoletnich przed przemocą wydaje się tym bardziej uzasadnione, jeśli zważyć na okoliczność wielomiesięcznego oczekiwania na terminy badań diagnostycznych w sprawach opiekuńczych oraz problemy z dostępnością biegłych sądowych psychologów - napisano w sprawozdaniu.
Pogrzeb Kamilka
Kamilek nie żyje. Zawiniły procedury
We wnioskach stwierdzono również, że potrzebne są szkolenia w zakresie rozpoznawania syndromów krzywdzenia dziecka dla wszystkich podmiotów zajmujących się wychowaniem, edukacją i leczeniem małoletnich.
Uwagę zespołu zwrócił fakt przekazywania do właściwego miejscowo sądu akt sprawy w sytuacji zmiany miejsca zamieszkania rodziny. Skutkuje to zmianą właściwości miejscowej sądu opiekuńczego prowadzącego postępowanie wykonawcze. Stwarza to sytuację, że w okresie od daty wyprowadzenia się rodziny z terenu objętego jurysdykcją danego sądu opiekuńczego do daty fizycznego przekazania do sądu właściwego akt sprawy, nad rodziną nie jest roztoczony nadzór kuratora sądowego, mimo obowiązywania postanowienia o ograniczeniu władzy rodzicielskiej poprzez nadzór kuratora sądowego.
Członkowie zespołu wskazali, że ocena prawidłowości czynności podejmowanych przez sądy w Częstochowie i Olkuszu odbywa się post factum. A sąd opiekuńczy podejmując decyzję o odebraniu dzieci, musi pamiętać o przepisach, które uznają, co do zasady, że niedopuszczalne jest umieszczenie dziecka poniżej 10. roku życia w placówce opiekuńczej, a rodzeństwo nie powinno być rozdzielane, chyba że byłoby to sprzeczne z dobrem dziecka.
Tak wyglądali Kamilek i jego oprawcy
Kto jest winien śmierci Kamilka
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Dziecko z ciężkimi obrażeniami – rozległymi oparzeniami i złamaniami - przetransportowano do katowickiego szpitala śmigłowcem.
Katowany przez ojczyma ośmiolatek był przez ponad miesiąc leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł 8 maja.
Śledztwo w tej sprawie, zostało przeniesione z Częstochowy do Gdańska.
Ojczymowi Kamila, który na początku kwietnia został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa i znęcania się nad Kamilem ze szczególnym okrucieństwem, po śmierci chłopczyka zmieniono zarzut na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Matka zaś, podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa w znęcaniu się nad chłopcem, może odpowiedzieć za pomoc w zabójstwie. Także ona jest aresztowana. Zarzuty w tej sprawie, dotyczące nieudzielenia Kamilowi pomocy, usłyszeli także siostra matki Kamila, a następnie mąż tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu.