W tym tygodniu związki górnicze działające w PG Silesia otrzymały od pracodawcy dokumenty o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych. – Zdajemy sobie sprawę z pogarszającej się sytuacji w naszej firmie. Postaramy się aby nikt pracy nie stracił. Na dzień dzisiejszy nie ma mowy o proteście, bo jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi – powiedział nam Grzegorz Babij, przewodniczący Solidarności w Przedsiębiorstwie Górniczym Silesia.
Związkowcy podkreślają, że szukają prywatnego inwestora, który od czeskiego właściciela, obecnego pracodawcy górników odkupi zakład. Górnicy o pomoc chcą też prosić rząd. – Zdajemy sobie sprawę, że rząd ma teraz kłopoty z Polską Grupą Górniczą ale spróbujemy przekonać aby Skarb Państwa zainteresował się naszym zakładem- podkreśla Babij.
– Planowane grupowe zwolnienia są konsekwencją ograniczenia działalności operacyjnej kopalni. To wiąże się z kolei z wdrożeniem planu krótkoterminowego o którym informowaliśmy w maju tego roku. Będą fedrowane jeszcze 4 ściany wydobywcze. Jeśli nie znajdzie się inne rozwiązanie problemu- czyli nie znajdzie się nowy inwestor, bądź Skarb Państwa nie przejmie udziałów w Spółce, no wówczas w czwartym kwartale tego roku, we wrześniu w kopalni ruszą grupowe zwolnienia- mówi Małgorzata Bajer, rzeczniczka kopalni Silesia.
W prywatnej kopalni Silesia zatrudnionych jest 1,7 tys osób. Ile z tych osób otrzyma wypowiedzenia z pracy tego Spółka nie zdradza. Taka informacja być może zostanie przekazana jutro, 10 sierpnia. Wtedy zarząd kopalni spotyka się z związkami zawodowymi.
Od trzech tygodni kopalnia Silesia nie fedruje. Drugim poważnym problemem z jakim mierzą się właściciele zakładu, to koronawirus. Choruje blisko 300 górników.