Podczas konferencji w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach spółka CPK zaprezentowała wariant inwestorski planowanej linii kolejowej dużych prędkości Katowice-Ostrawa. Tory mają przebiegać m.in. na terenie Mikołowa. Mimo to burmistrz miasta Stanisław Piechula nie otrzymał zaproszenia na konferencję, o czym poinformował na swoim Facebooku.
Pod gmachem zjawił się za to tłum protestujących mieszkańców. Ale i oni mieli problem, by dostać się do Sali Marmurowej, gdzie przemawiali eksperci i minister Marcin Horała (pełnomocnik rządu ds. CPK). Sytuacja stała się jeszcze bardziej kuriozalna, gdy problemów z dostaniem się do środka doświadczyli parlamentarzyści i radni. Wejście było zablokowane przez pracowników ochrony i policję. Dopiero po kilkudziesięciu minutach udostępniono im możliwość udziału w konferencji.
Wśród osób, które nie mogły wejść do Sali Marmurowej znaleźli się:
- posłanka Ewa Kołodziej
- poseł Tomasz Olichwer
- posłanka Gabriela Lenartowicz
- radna Sejmiku Katarzyna Stachowicz
- radny Sejmiku Krzysztof Wolnik
- Krzysztof Klimosz - członek Zarządu Województwa Śląskiego
Marszałek Chełstowski wzywa do dialogu z mieszkańcami regionu
W związku z sytuacją Sejmik Województwa Śląskiego powołał do życia Komisję Doraźną dotyczącą CPK. Wkrótce ma się odbyć spotkanie komisji.
Równocześnie marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski skierował pismo do wojewody śląskiego. Chce, by zwołano pilne posiedzenie plenarne Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego ws. CPK z udziałem ministra Horały.
Jeśli jakikolwiek projekt, który ma finalnie zostać przekuty w inwestycję stoi w kolizji z interesem społecznym należy go zweryfikować. Tyle, że ze stroną społeczną należy rozmawiać, a nie ludzi zwyczajnie zbywać. W praktyce mamy powrót do centralistycznej polityki, wizji państwa, które ma decydować za obywatela. Głos mieszkańców regionu musi wybrzmieć. Dlatego w ramach Sejmiku województwa powstała Komisja Doraźna dotycząca CPK. Nie chcemy być biernym obserwatorem krzywdy jaka ma spotkać ludzi. Dzisiejszy protest pokazuje, że problem jest ogromny, a frustracja mieszkańców, zresztą jak najbardziej uzasadniona – narasta – ocenia marszałek województwa, Jakub Chełstowski.
Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa: - Budowa Kolei Dużych Prędkości w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego od początku budzi kontrowersje i sprzeciw tysięcy mieszkańców, którym grozi wywłaszczenie. Aby rozwiązać problem potrzebny jest dialog i wsłuchanie się w głos społeczny. Trudno jednak o merytoryczną dyskusję, gdy na konferencję z udziałem przedstawicieli rządu nie tylko nie zostaje wpuszczony członek zarządu województwa, ale utrudnia się to mieszkańcom obawiającym się o swoje domostwa w związku z realizacją tej inwestycji. Nikt nie pyta ich o zdanie, co stoi w kolizji z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie. W mojej ocenie mamy do czynienia z ignorancją zamiast rozmowy i wspólnego szukania rozwiązań. Jestem mocno rozczarowany taką postawą – skomentował Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa.
Kolej Dużych Prędkości: 550 domów do wyburzenia
Podczas konferencji w Sali Marmurowej zebranym zaprezentowano wariant W72. Przewiduje on budowę nowych stacji kolejowych m.in. w Żorach Północnych i Mszanie. Do sieci kolejowej miałoby również zostać włączone "największe w Polsce miasto bez kolei", czyli Jastrzębie-Zdrój.
Wybrany wariant zakłada poprowadzenie nowej linii na terenie Mikołowa wzdłuż istniejącej linii kolejowej nr 140 (Katowice - Rybnik). Obok będzie przebiegać linia Katowice - Ostrawa. Spółka CPK zapewniła, że na odcinku mikołowskim nie będzie mieć charakteru Kolei Dużych Prędkości. Pociągi mają się rozpędzać dopiero za miastem.
Wybrany wariant inwestorski zakłada wyburzenie około 550 domów, z czego 30 budynków mieszkalnych mieści się na terenie Mikołowa. Ale ta liczba może jeszcze ulec zmianie. Koncepcja spółki CPK zakłada wyburzenia domostw na całym przebiegu linii. Najczęściej dotyczą one budynków jednorodzinnych, ale w rachubę wchodzą również budynki większe.
To samo jest w Orzeszu, Czerwionce-Leszczynach czy nawet w Katowicach. W imię czego ludzie mają godzić się na wywłaszczenie? – nie kryje oburzenia Ewa Chmielorz, przedstawicielka społecznego komitetu mieszkańców.