Koronawirus i spowodowany nim lockdown dotknął nie tylko Europę, Stany czy Azję, ale też Afrykę. Ludzie, którzy pochodzą z afrykańskich slumsów jak np. Kibera z powodu pandemii nie mogą pracować, a co za tym idzie nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
- Wirus nie przyniósł aż takich ogromnych konsekwencji jeżeli chodzi o liczbę zachorowań, ale przyniósł całkowicie coś innego i jest to ogromny głód. Bo większość osób tam pracuje nieformalnie, przez co teraz niestety głodują i jest to bardzo ciężka sytuacja - mówi Maja Kotala.
Dlatego Maja chce pomóc swoim podopiecznym z programu Sewing Together, których 2 lata temu nauczyła szyć i projektować ubrania. Dziś sama szyje maseczki, a dochód z ich sprzedaży trafi do rodzin w slumsach Nairobi.
- Chciałam uciąć koszty jak najbardziej się dało, więc szyję je sama z pozostałości materiałów z Ugandy i Kenii, żeby stworzyć też do tego małą kolekcję tzw. zero waste - mówi Maja.
Celem akcji jest pomoc rodzinom w slumsach Nairobi. Jedna maseczka to koszt około 20 złotych. Za te pieniądze w Afryce można kupić ryż, ziemniaki i nabiał, który wystarczy na wyżywienie jednej rodziny przez cały tydzień. Maseczki można kupić przez internet, a całkowity dochód z ich sprzedaży, trafi bezpośrednio do potrzebujących osób.