Ani jednej więcej - głośny protest w Katowicach po śmierci 21-letniej Doroty
W sobotę 10 czerwca katowiczanie protestowali na Rynku jednocząc się po szokującej śmierci 21-letniej Doroty w szpitalu w Nowym Targu. Jej przypadek był niemal identyczny, jak dwa lata temu Izabeli z Pszczyny. Kobieta trafiła do szpitala w 5 miesiącu ciąży i z bezwodziem. Trzy dni później zmarła na sepsę. - Na pytanie, co się stało, lekarz wzruszył ramionami i powiedział, że nie wiedzą - powiedziała w programie "Uwaga! TVN" kuzynka zmarłej kobiety. Z kolei mąż pani Doroty powiedział "GW", że pielęgniarki kazały ciężarnej leżeć z nogami w górze, co miało pomóc w ponownym napłynięciu wód płodowych.
Historia Doroty była podobna do historii Izabeli. 30-latka zmarła dwa lata temu w wyniku zaniedbań, ponieważ lekarze zwlekali zbyt długo z zakończeniem ciąży, przez co kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.
Mieszkańcy Katowic, tak jak mieszkańcy wielu miast w Polsce, wyszli na ulicę zaprotestować przeciwko polskiemu systemowi a przede wszystkim przeciwko ustawie antyaborcyjnej, przez którą zmarła kolejna kobieta, ponieważ mimo obumarcia płodu lekarze nie chcieli operować czekając, aż kobieta urodzi dziecko siłami natury. Protestujący nieśli takie hasła, jak: No women, no kraj", "Macie klauzulę, nie macie sumienia", "Wypisdalać ze szpitali" czy "Chcemy lekarzy, nie misjonarzy".