W Będzinie działa muzeum Forda. To wyjątkowe miejsce
W 2021 roku w Będzinie otwarto pierwsze w Polsce muzeum Forda. Choć znajduje się ono na obrzeżach miastach (przy ul. Krakowskiej) i czynne jest tylko raz w tygodniu, to warto się do niego wybrać. Miłośnicy motoryzacji będą w siódmym niebie. A laicy w tym temacie szybko złapią bakcyla.
– Pomysł powstał, dzięki naszej pasji. Z mężem bardzo lubimy tę klasyczną motoryzację. Interesujemy się historią. Chcieliśmy po prostu właśnie tym się w życiu zająć – odpowiada nam Agata Hendzel. I tak też się stało. Pan Robert pierwszego historycznego Forda sprowadził do Polski w 2016 roku. Później były kolejne...
– Na początku pojazdy były "upychane" w wynajętych garażach. Mój mąż jednak jest takim pasjonatem, że kupował i kupował, ale się nie przyznawał, ile tych samochodów tak naprawdę już jest. Kiedy już się przyznał, to było wiadomo, że nie mogą stać w byle jakich warunkach. Konieczne było stworzenie dla nich jednego domu. Postanowiliśmy więc, że zbudujemy wspólny garaż, który... przerodził się w halę – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Zobaczcie zdjęcia z będzińskiego muzeum:
W zbiorach znajduje się ponad 40 pojazdów. W środku można więc podziwiać m.in. różne odsłony Forda T, czyli najpopularniejszego samochodu lat dwudziestych ubiegłego wieku. – To była rewolucja, jeśli chodzi o rynek motoryzacyjny. Samochód był pozbawiony zbędnych części. Został odchudzony do wymaganego minimum. Udało się zminimalizować koszty i czas produkcji. Prostsze było także jego prowadzenie. Henry Ford zresztą chciał, aby przeciętny człowiek, bez żadnych problemów i zatrudnienia specjalnie szofera, mógł się samochodem poruszać – uważa pani Agata.
"Zamykamy pewien moment w życiu świata"
Samochody w większości pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Ale nie tylko. W będzińskim muzeum znajduje się chociażby replika pierwszego pojazdu skonstruowanego przez Henry'ego Forda. To tzw. Quadricycle z działającym dwucylindrowym silnikiem z 1896 roku. Sprowadzono go z Węgier, gdzie małżeństwu udało się znaleźć fachowca, który potrafił złożyć go w całość. Wspomniany pojazd jest sprawny technicznie, więc bez problemu można nim jeździć. Najmłodszy w muzeum jest z kolei Ford Thunderbird z 1956 roku. To jedyny powojenny samochód w tej kolekcji.
W muzeum nie brakuje także Fordów A, czyli następców literki "T" (ta generacja została wprowadzona na rynek w 1927 roku). – Ten model nie był, co ciekawe, wytworem Henry'ego Forda, tylko jego syna Edsela. Ma analogową skrzynię biegów, lepszy silnik i przeprowadził firmę przez kryzys. Na tym kończymy historię w naszym muzeum. Nie mamy na więcej pojazdów miejsca. Zresztą, nie ma sensu dalej tej historii ciągnąć, ponieważ zamykamy pewien moment w życiu świata. Moment, w którym samochód nie jest już dobrem luksusowym, tylko narzędziem do pracy i elementem krajobrazu – opowiada nam pani Agata, której wiedza na temat historii Forda jest wprost imponująca.
Nie brakuje wozu cyrkowego i Forda z... płozami
Ostatnio do bogatego zbioru muzeum dołączył... wóz cyrkowy. – Jeśli chodzi o niego, to nadbudowa została zrekonstruowana. Część mechaniczna pochodzi oryginalnie z 1915 roku, natomiast budę stworzono na wzór samochodów cyrkowych, które jeździły po to, aby reklamować występy. On nie był do tego, żeby wozić tygrysy, tak jak nam się może wydawać. Spełniał więc inną funkcję, reklamową – objaśnia nasza rozmówczyni. Tygrysy jednak zobaczymy, ale w inne formie, tej pluszakowej.
Niezwykłym pojazdem, którego również nie zabrakło w Będzinie, jest także Ford z płozami, który dobrze sobie radzi w trudnych warunkach atmosferycznych. – Z tyłu są natomiast gąsienice, które też da się ściągnąć. I wtedy jeździ on na podwójnym zestawie kół. To ciekawy pojazd. Udało nam się w USA zobaczyć go dwukrotnie, w tamtejszych muzeach – dodaje pani Agata.
Oczywiście, nie występował on jako produkt samego Henry'ego Forda. Istniała natomiast firma, która produkowała akcesoria umożliwiające przerobienie Forda na samochód do użytku na śniegu.
Muzeum ma odpowiedni anturaż
Po wejściu do muzeum uwagę zwraca także to, że państwo Hendzelowie pieczołowicie dbają o detale. Są pamiątki z podróży do USA, manekiny w strojach z epoki, ogromne zdjęcia, które przenoszą nas w tamte czasy, a w tle, w dodatku, leci muzyka z dawnych lat. Nic więc nie zostało pozostawione przypadkowi.
– Specyfika tego miejsca oddaje, mniej więcej, specyfikę amerykańskich muzeów. One są właśnie w ten sposób skonstruowane. Jeśli np. przychodzimy do muzeum, które poświęcone jest danej marce samochodowej, to twórcy starają się zgromadzić, jak najwięcej artefaktów jej dotyczącej. W związku z tym, że muzeum jest też naszym miejscem relaksu, to staramy się otaczać rzeczami, które lubimy i które nam się podobają. Wszystko po to, aby stworzyć atmosferę świata, który może już dawno odszedł, ale w dalszym ciągu nas bardzo fascynuje – przyznaje pani Agata.
Auta są sprawne. "Lubimy nimi wyjeżdżać, bo są one bardzo wygodne"
Przy muzeum znajduje się warsztat, w którym auta są naprawiane i przechodzą przeglądy. 80 proc. samochodów, które znajdują się w kolekcji, to samochody w pełni sprawne. Można więc nimi spokojnie jeździć po ulicach. Większość z nich jest zarejestrowana i ma charakterystyczne żółte tablice.
– Lubimy nimi wyjeżdżać, bo są one bardzo wygodne. Posiadają bowiem specjalny resor poprzeczny. Powoduje on, że auto staje się miękkie. Może nie rozpędzają się one do zawrotnych prędkości, ale nie przeszkadza to w tym, żeby mieć wiele uciechy z samego przejazdu – nie ma wątpliwości Agata Hendzel.
Na koniec nie mogłem nie zapytać o to, ile takie cuda motoryzacji kosztują. – Wbrew pozorom, sprowadzenie tych Fordów nie jest aż tak bardzo drogie. Mam na myśli zwłaszcza, że modele z masowej produkcji. Kosztują one ok. 8 tys. dolarów. Oczywiście, do tego trzeba doliczyć transport. Nie są to jednak gigantyczne kwoty. Teraz nawet jednak można kupić Fordy T czy A w Polsce, bo rynek się otworzył na tego typu pojazdy. Jest ich coraz więcej – odpowiada.
Muzeum Forda w Będzinie jest czynne w każdy czwartek w godzinach 16-19. Cena biletu wynosi 20 zł. Z kolei wstęp dla dzieci do lat 16 kosztuje 10 zł.