Agnieszka z Częstochowy zmarła po stracie ciąży bliźniaczej. Prokuratura umorzyła śledztwo

i

Autor: Archiwum Agnieszka z Częstochowy zmarła po stracie ciąży bliźniaczej. Prokuratura umorzyła śledztwo

Wydarzenia

Agnieszka z Częstochowy zmarła po stracie ciąży bliźniaczej. Prokuratura umorzyła śledztwo

2024-09-23 12:29

Na początku 2022 roku w Częstochowie doszło do straszliwej tragedii. Zmarł 37-letnia Agnieszka, która kilka tygodni wcześniej straciła ciążę bliźniaczą. W tej sprawie śledztwo wszczęła prokuratura, która właśnie poinformowała, że nie znalazła żadnych uchybień w postępowaniu personelu medycznego szpitala, więc sprawa została umorzona.

Agnieszka zmarła po stracie ciąży bliźniaczej

Zakończyło się śledztwo w sprawie śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy, która zmarła 25 stycznia 2022 roku w szpitalu w Blachowni kilka tygodni po tym, kiedy straciła ciążę bliźniaczą. Kobietę przywieziono tam 24. stycznia w stanie krytycznym. Lekarzom, pomimo starań, nie udało się uratować jej życia. Wcześniej kobieta była hospitalizowana w szpitalu Wojewódzkim w Częstochowie z powodu komplikacji w przebiegu ciąży bliźniaczej. 37-latka trafiła tam 21. grudnia - cierpiała przez nasilające się bóle brzucha i wymioty. W czwartek, 23. grudnia stwierdzono śmierć pierwszego z bliźniaków w jej łonie, jednak zwłok nie wydobyto, gdyż - jak poinformowała jej rodzina na FB, prawo w Polsce temu surowo zabrania. Szpital czekał na ustanie funkcji życiowych drugiego płodu, co nastąpiło po 7 dniach - 29. grudnia 2021 r. Po tym czekano jeszcze dwa dni z wydobyciem ciał bliźniąt. W tym czasie stan Agnieszki stale się pogarszał. Rodzina, na podstawie wyników badań twierdzi, że kobieta doznała sepsy. 23. stycznia pierwszy raz doszło do zatrzymania akcji serca. Funkcje życiowe przywrócono, ale Agnieszka była już w agonii. Odeszła dwa dni później. Siostra zmarłej zamieściła w sieci poruszające wideo, w którym opowiada o okolicznościach śmierci Agnieszki i zapowiada walkę o sprawiedliwość.

Śledztwo w sprawie śmierci Agnieszki z Częstochowy

Agnieszka z Częstochowy, jak podaje PAP, w ostatnim okresie swojego życia była leczona w trzech szpitalach. Według informacji przekazanych przez jedną z tych placówek w ostatnich tygodniach życia potwierdzono u niej zakażenie koronawirusem. Na początkowym etapie śledztwa zabezpieczono dokumentację medyczną i przesłuchano świadków, m.in. męża i siostrę zmarłej. Ekshumowano też bliźnięta, aby ustalić przyczynę ich śmierci. Przeprowadzono sekcje zwłok zmarłej Agnieszki i bliźniąt.

Tuż po tragedii oświadczenie w związku ze śmiercią 37-latki wydała w imieniu rodziny jej siostra.

Moja siostra zmarła w szpitalu po ponad miesięcznym pobycie tam. Była w ciąży bliźniaczej. Kiedy w grudniu jeden płód obumarł, mąż Agnieszki (a mój szwagier) błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży. Agnieszka nosiła tydzień martwy płód. Aż obumarł drugi. Oba wydobyto po dwóch dniach od ich zgonu - przekazała w specjalnym oświadczeniu. 

Pani Wioletta mówi też, że wyniki badań pokazywały podwyższone CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego w organizmie. Mogło to oznaczać sepsę. Ta reakcja na zakażenie była też przyczyną śmierci Izabeli z Pszczyny. W oświadczeniu powiedziała, że jej rodzina będzie dochodzić sprawiedliwości.

Oświadczenie w tej sprawie wydał też Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny, gdzie kobieta była hospitalizowana na oddziałach ginekologii i położnictwa oraz neurologii.

Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku), przyjęte zostało stanowisko wyczekujące z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia - czytamy w oświadczeniu. 

Szpital poinformował też, że kobieta była w ostatnich tygodniach życia trzykrotnie testowana na COVID-19, dwa pierwsze wyniki dały wynik ujemny, ostatni – pozytywny. - Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki - zapewnili przedstawiciele szpitala. 

Prokuratura nie znajduje uchybień. Śledztwo umorzone 

Śledztwo w sprawie śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy zostało umorzone przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach. Informację o umorzeniu śledztwa potwierdził w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Michał Binkiewicz. -  Decyzja stała się prawomocna 17 sierpnia – postanowienie nie zostało zaskarżone przez pokrzywdzonych i przez pełnomocnika pokrzywdzonego - zaznaczył.

Śledczy analizowali proces leczenia pacjentki we wszystkich tych placówkach. Sprawą zajął się też konsultant krajowy ds. położnictwa i ginekologii i rzecznik praw pacjenta. Jednym z kluczowych dowodów w śledztwie była licząca kilkaset stron opinia przygotowana przez specjalistów m.in. z dziedziny położnictwa i ginekologii, chorób wewnętrznych czy neurologii.

Podstawą umorzenia śledztwa było stwierdzenie, że zachowania personelu medycznego kolejnych placówek medycznych nie zawierają znamion czynów zabronionych polegających na narażeniu ciężarnej oraz bliźniaczych płodów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślnego spowodowania śmierci - przekazał prokurator Binkiewicz. 

Jak dodał, podstawę ustaleń w śledztwie stanowiły zeznania świadków, dokumentacja medyczna i opinia interdyscyplinarnego zespołu biegłych. Biegli uznali, że postępowanie medyczne było prawidłowe, wystarczające i adekwatne do sytuacji klinicznej pacjentki. Prawidłowo odstąpiono od czynności operacyjnych i prawidłowo oceniono wyczerpanie możliwości terapeutycznych. 

Śmierć Agnieszki z Częstochowy jak śmierć Izabeli z Pszczyny?

Śmierć 37-latki wywołała w 2022 roku kolejne protesty. Agnieszka z Częstochowy przez wiele osób uważana jest za kolejną ofiarę obowiązującego w Polsce prawa antyaborcyjnego. Jej sytuację od razu zaczęto porównywać do śmierci Izabeli z Pszczyny, która zmarła zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Zdaniem jej bliskich do śmierci doszło, ponieważ lekarze zbyt długo zwlekali z decyzją o przeprowadzeniu aborcji. W tym przypadku jednak sprawa cały czas się toczy. 

Trzech lekarzy szpitala w Pszczynie, w którym trzy lata temu zmarła pani Izabela w wyniku wstrząsu septycznego, który był efektem zbyt długiego zwlekania z przeprowadzeniem aborcji, stanęło przed miejscowym Sądem Rejonowym. Prokurator 17 września odczytała akt oskarżenia.