Tiktokerka znęcała się nad synem. 4-latek był bity na wizji
W 2023 roku w serwisie TikTok odbyła się transmisja na żywo prowadzona przez matkę 4-letniego Eryka. Kobieta na nagraniu wulgarnie odnosiła się do dziecka. Słychać było, jak chłopczyk płacze po tym, jak uderzyła go matka. Andżelika I. (Agielika) będąc wtedy pod wpływem środków odurzających i alkoholu wyzywała i biła swojego syna. Groziła nawet, że powiesi siebie i chłopca na kablu. Po jednym z takich nagrań 4-letni Eryk wylądował w szpitalu ze złamaną ręką.
Nagranie poruszyło wówczas internautów. Krótko po jego udostępnieniu w domu kobiety mieszkającej w Niemczech zjawili się policjanci. Wówczas kobieta została objęta Jugendamtem. 29-latka po interwencji zmieniła miejsce zamieszkania i przez rok nie publikowała żadnych treści w internecie.
Jednak w kwietniu tego roku Andżelika I. znów przeprowadziła transmisję live na TikToku. Nagrania szybko obiegły cały Internet. Słychać na nich jak wyzywa płaczącego chłopca. O sprawie szerzej pisaliśmy tutaj.
Zamknij tą mordę, bo ci wy****ię. Ja go dzisiaj rozp****lę. Naprawdę. Ja go dzisiaj zabiję - słychać na wstrząsającym nagraniu.
Zobaczcie screeny z nagrań tiktokerki.
Tiktokerka, która biła syna na wizji, żałuje swoich czynów
W środę, 15 maja w programie TVN Uwaga! pojawiła się historia 29-letniej tiktokerki. Do mieszkającej w Niemczech kobiety dotarł reporter TVN-u - Jakub Dreczka. W rozmowie z dziennikarzem kobieta twierdzi, że żałuje swoich czynów.
Tego, co jest na nagraniach, słuchałam tysiące razy. Zrobiłam źle, zdaję sobie z tego sprawę – mówi w programie TVN Uwaga! Agielika.
29-latka w rozmowie z reporterem programu TVN Uwaga! dodaje, że poniosła już konsekwencje swojego zachowania - w 2023 r. została objęta Jugendamtem.
Kobieta odniosła się także do tematu spożywania alkoholu przy małym dziecku.
Wstyd mi, ale jak piłam, to dziecko nie widziało, że wyciągam butelkę czy cokolwiek. Dziecko miało opiekę (...) Nie piję alkoholu, ale spożywam, przyznam się do tego – stwierdza.
Niestety słowa kobiety wydają się być wyssane z palca. Reporter dotarł także do znajomej 29-latki, która po aktach agresji Agieliki wobec syna, postanowiła nagrywać ich wspólne rozmowy.
Poznaliśmy się w ośrodku młodzieżowo-wychowawczym. Po jakimś czasie odszukałyśmy się na Facebooku. Na początku były fajne rozmowy, ale jak zobaczyłam, że Agielika zażywa środki odurzające i pije alkohol, jak przy niej było dziecko, to zaczęłam wszystkie rozmowy nagrywać – tłumaczy pani Olga.
Na nagraniach widać, jak matka bije i wyzywa 4-letniego Eryka. - Dziecko dostawało za to, że nie podniosło zabawki, czy rzuciło plecak. Za wszystko, co tylko było możliwe - dodaje znajoma kobiety.
Jest uzależniona od alkoholu i środków odurzających – mówi kobieta. I dodaje: - Postanowiłam ujawnić nagranie, bo jak wyszła sytuacja z Kamilkiem z Częstochowy, to bardzo mnie to poruszyło. Boję się, że to samo stanie się z Erykiem.
Tiktokerka biła 4-letniego syna. Internauci prowadzą śledztwo
Relacje Agieliki na TikToku nadal śledzi sporo zaniepokojonych internautów. Wiele osób interweniowało w tej sprawie u służb. Oprócz tego część internautów zaczęła prowadzić własne, prywatne śledztwa.
Jeśli takie filmy wypływają, to opinia publiczna jest bardzo poruszona. Śledztwo internautów przyniosło efekty. W ciągu godziny mieliśmy na jej temat wszystko. I wszystkie informacje były na bieżąco wrzucane i do niemieckich służb, i do polskich – mówi w programie TVN Uwaga! Kinga Szostko, informatyk śledczy.
Natomiast podkom. Krzysztof Wrześniowski z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości wyjaśnia, że interwencja była natychmiastowa. Jednak z powodu tego, że sprawa miała miejsce na terytorium Niemiec, to polskie służby mogły tylko i wyłącznie współpracować z tamtymi służbami i informować o ustaleniach.
Na dzisiaj mamy informacje o tym, że temu dziecku nic nie zagraża, a rodzina jest objęta stałym monitoringiem pod kątem jakiegokolwiek zagrożenia dla życia i zdrowia tego dziecka – dodaje podkom. Wrześniowski.
W sprawie zaangażowany został także Rzecznik Praw Dziecka, który tłumaczy, że władze niemieckie nie stwierdziły bezpośredniego zagrożenia dla życia czy bezpieczeństwa tego chłopca.
Zadziałaliśmy w trybie interwencyjnym na te filmiki, które rzeczywiście były bardzo alarmujące. Te filmiki raczej identyfikujemy z czasem przeszłym - mówi Adam Chmura, zastępca Rzecznika Praw Dziecka.
Zastępca rzecznika dodaje, że jest w stałym kontakcie z konsul w Kolonii, gdzie uzyskuje informacje na temat Agieliki.
Źródło: TVN Uwaga!